Justin’s POV
Stałem oparty o murek
czekając aż Chris po mnie przyjedzie. Z kieszeni wyciągnąłem papierosa po czym wziąłem
go do buzi i zapaliłem. Nadal nie mogłem uwierzyć że tak łatwo było je oszukać.
Nie sądziłem że mi uwierzą. Westchnąłem głośno i przeczesałem ręką włosy. Moje
wszystkie myśli kręciły się wokół Alison. Od jej ucieczki mam tylko jeden cel.
Dać jej nauczkę. Musze przyznać że jestem trochę psychiczny no ale od
dwóch lat wychowuje się z pewnością
inaczej niż moi rówieśnicy. Mam bardzo dobrze płatną pracę. Może nie jest to
praca jakiej chcieli by moi rodzice, ale nie obchodzi mnie to. Wyjechali dwa
lata temu do UK za lepszym życiem. Nie chciałem z nimi jechać wiec zostałem,
ale ze nie byłem jeszcze pełnoletni ktoś musiał przejąć nade mną opiekę i tym
kimś został mój wujek Andy. To on wciągnął mnie w to wszystko. Zostałem
członkiem gangu, mafii kto jak woli. Andy jest tam współprzewodniczącym razem
ze swoim przyjacielem Peterem. W naszej grupie są jeszcze dwie osoby. Ted i Victor.
Wszyscy tam nie licząc Andy’iego to nic nie warte śmiecie. Traktują mnie tam
jak smarkacza który gówno wie, mimo że dobrze wiedzą ze jestem najlepszy w tym
co robie. Dogryzają mi i stroją sobie ze mnie żarty a jak przyjdzie co do czego
to ja im musze ratować dupę. Wracając do Alison. Ta suka już w szkole potrafiła
wzbudzić we mnie złego Justina który jest skłonny do zabijania. Gdyby nie to że
wszystko działo się w szkole, nie było by z nią najlepiej. Potem ta akcja z
Brownem. Ten dupek prosi się o śmierć już od dłuższego czasu. I jeszcze teraz miał jeszcze
czelność do mnie strzelać. Postaram się o to by dostał nauczkę, tak samo jak
Alison tylko że jej pozwolę ujść z życiem. Z moich zamyśleń wyrwał mnie klakson
samochodu. No w końcu. Rzuciłem peta na ziemie i wsiadłem do auta.
- Dłużej się nie
dało? – spytałem z lekką irytacją w głosie gdy ruszyliśmy.
- Zauważ ze jest po
jedenastej.– mruknął skupiony na drodze.
- Cokolwiek. -
Złapałem się za ranę z której jeszcze nie dawno sączyła się krew i chcąc nie chcąc
cicho syknąłem. Chris spojrzał na mnie kontem oka i lekko zmarszczył czoło.
- Co ci się stało? –
lekko przygryzłem wargę.
- Wpadłem na drzewo.
– ja pierdole, serio? Drzewo? Spojrzałem na Chrisa który był skoncentrowany na
drodze a jego twarz nie wyrażała jakichkolwiek emocji.
- Mogłeś wymyśleć coś
lepszego to może bym uwierzył. Mów prawdę.
- Po co ci to
wiedzieć? – warknąłem. Gdybym mu powiedział co się tak naprawdę stało musiałbym
powiedzieć mu wszystko, zaczynając na tym jak śledziłem Alison.
- Jestem ciekawy i
tyle. – Spojrzał na mnie przez ułamek sekundy by lepiej zobaczyć ranę.
- Ciekawość to
pierwszy stopień do piekła. – powiedziałem i usiadłem wygodniej w fotelu. Wyciągnąłem
kolejnego papierosa z kieszeni i go odpaliłem. Otworzyłem lekko okno po czym
wypuściłem dym.
- Powinieneś się
cieszyć. Miałbyś towarzystwo. – uśmiechnął się do siebie, zadowolony ze swojej dopowiedzi.
- Dobra. – warknąłem
i przygryzłem lekko wargę. – Dostałem cegłą. – mruknąłem ledwo słyszalnie
unikając wzroku Chrisa. Szczerze, było mi wstyd.
- Jak cegłą? Od kogo?
– spytał lekko zmieszany.
- Od Alison, a raczej
jej przyjaciółki. – spojrzałem na niego kątem oka. Walczył sam ze sobą, by nie
wybuchnąć śmiechem. Minęło kilkadziesiąt
sekund a ten się uspokoił. Ma szczęście.
- Czemu ci przyjebała
ci cegłą? – powiedział najspokojniej jak umiał starając się nie śmiać.
Wywróciłem oczami i zacząłem mówić mu o wszystkich zdarzeniach
jakie wcześniej miały miejsce.
*
Po dwudziesto
minutowej jeździe dojechaliśmy pod mój dom. Otworzyłem drzwi i bez słowa
wysiadłem z samochodu.
- Nie ma za co
Justin, nie musisz mi dziękować. – krzyknął Chris gdy stałem zbliżałem się do
drzwi frontowych.
- Spierdalaj. –
mruknąłem bardziej do siebie i weszłam do domu. Z każdym dniem irytował mnie
coraz bardziej, ale mnie irytuje praktycznie każdy więc nie zwracam na to
uwagi. Chris wie o mnie bardzo dużo, ale nie wszystko. Wie o tym że jestem w
jakiejś grupie i to ze jestem niebezpieczny, ale nic więcej. Nie ufam mu na
tyle by mówić o takich rzeczach.
Nim się zorientowałem
byłem już w swoim pokoju. Zdjąłem z siebie ciuchy tak że zostałem w samych
bokserkach. Nie mając już na nic siły położyłem się i powędrowałem do krainy
morfeusza.
*
Siedziałem na kanapie
oglądając mecz koszykówki w telewizji. Była dziewiąta a ja nie miałem na razie
nic do roboty. Bolała mnie głowa, ale nie zwracałem na to uwagi. Ból głowy to
dla mnie pikuś. Miałem zamiar w końcu skupić się na meczu, gdy zadzwonił do
mnie telefon. Przed odebraniem spojrzałem na wyświetlacz patrząc kto dzwoni.
- Czego? – warknąłem do
słuchawki.
- Przyjedź do
Andy’iego, teraz. – powiedział Peter akcentując każde słowo.
- Na chuj?
- Masz godzinę. – po
tych słowach się rozłączył . Nie ma osoby która wkurwiała by mnie tak jak on. Pierdoli
że jest lepszy ode mnie mimo że wie ze to nie prawda. Gdyby nie to że to on
jest przywódcą naszej grupy już dawno bym go załatwił.
Leniwie wstałem z
kanapy i poszedłem się ubrać. Założyłem czarne spodnie z obniżonym krokiem,
białą koszulkę z dekoltem w serek, skórzaną kurtkę i czarne supry. Przed
wyjściem spojrzałem jeszcze raz w lustro. Mimo że byłem nie ogarnięty, to i tak
wyglądałem sexownie. Schowałem telefon do kieszeni i założyłam fulcapa na
głowę. Zbiegłem po schodach na dół,
wyłączyłem telewizor po czym wyszedłem z domu. Wsiadłem do swojego srebrnego
cudeńka i z piskiem opon ruszyłem do domu wuja.
*
Droga do domu
Andy’iego nie zajęła mi dużo czasu. Po dziesięciu minutach byłem już na miejscu.
Znalazłem wolne miejsce i zaparkowałem auto. Nie śpieszyło mi się za bardzo wiec
szedłem wolnym krokiem. Po minucie byłem już przy drzwiach. Bez żadnego
skrępowania wszedłem do środka.
- W końcu się pojawił
książę. – powiedział rozbawiony Ted. Puściłem jego słowa mimo uszu i usiadłem
na fotelu. W salonie nie było Andy’iego ani Petera. Reszta rozmawiała o
dziewczynach. Też mają tematy.
- Justin ty pewnie
jeszcze prawiczkiem jesteś. – westchnął teatralnie Victor.
- Wystarczy na niego
spojrzeć. Kto by poleciał na takie chucherko. – dorzucił jeszcze Ted. W tamtym
momencie myślałem że mu coś zrobię. Miałem już mu odpowiedzieć gdy Peter z Andym weszli do salonu. Peter spojrzał na
mnie gardząco i usiadł na kanapie.
- Na chuj mnie tu
sprowadziłeś? – warknąłem głośno. Sam jego widok działa mi na nerwy.
- Właściwie to tak o.
– uśmiechnął się do mnie sztucznie.
- Jaja sobie robisz?
- Mógłbym spytać o to
samo. – powiedział a z jego twarzy zniknął sztuczny uśmieszek. Spojrzałem na
niego pytająco a moje brwi uniosły się ku górze. – Kim ona jest. – wkurzony
rzucił mi zdjęcie. Na zdjęciu była Alison. O kurwa.
- Nikim. – mruknąłem
cicho. Powiedziałem prawdę. Dla mnie była nikim.
- W co ty pogrywasz
Bieber? Mów prawdę. – powiedział dużo głośniej niż wcześniej dając nacisk na
każde wypowiedziane słowo. Spojrzałem na Andy’iego który również nie wyglądał
na zadowolonego.
- To dziewczyna którą
uratowałem gdy Jake chciał ją porwać i najprawdopodobniej zgwałcić. –
odpowiedziałem mu na pytanie.
- Kontynuuj.
- Gdy ją uratowałem
miałem zawieść ją do domu ale Brown zaczął za nami jechać i zaczęła się
strzelanina. Alison widziała jak strzelam wiec wziąłem ją do siebie. Usnęła mi
w samochodzie wiec ją tam zostawiłem a rano już jej nie było. Odszukałem ją i
miałem już ją zgarnąć ale pojawiła się jej przyjaciółka i ją zabrała. Potem zacząłem
ją śledzić i straszyć. Chciałem jej dać nauczkę.
- A gdzie zniknąłeś
wczoraj? – dopytywał się Peter. Wywróciłem oczami i poprawiłem się w fotelu.
- Ta suka nas
obserwowała, wiec poszedłem do niej. Wkurwiła mnie i chciałem już jej coś
zrobić gdy jej przyjaciółka jebła mnie cegłówką i straciłem przytomność. Wzięły
mnie do siebie ale im spierdoliłem. -
Skończyłem mówić i zacząłem
przyglądać się każdemu z osobna. Wszyscy czekali na reakcje Petera, nawet Andy.
To takie żałosne ze Andy który jest współprzewodniczącym nie ma nic do gadania.
- Masz upewnić się że
nic nie powie o tym glinom, a następnie ją zostawisz. – powiedział poważnie.
- Nie sądzisz ze to
będzie trudne skoro chodzę z nią do szkoły? – wstałem z fotela i oparłem się o szafkę.
- Masz ją unikać i
nie obchodzi mnie jak to zrobisz. –zupełnie zignorował moje wcześniejsze słowa.
- Nie będziesz mówił
mi co mam robić. – warknąłem w jego stronę. Zacząłem się wkurwiać a to nie
wróżyło najlepiej. Dla niego.
- Jestem przywódcą
wiec będziesz. – wstał z kanapy i stanął na odległości dwóch metrów.
- Możesz mi ojebać co
najwyżej.
- Uważaj na słowa
Bieber bo nierącze za siebie. – powiedział podniesionym głosem wyraźnie
wkurwiony. Reszta się nam tylko
przyglądała. Cioty.
- Tak? I co mi
zrobisz? – podszedłem do niego tak blisko ze nasze ciała praktycznie sie stykały. –
Powiem to za ciebie. Nic nie zrobisz bo dobrze wiesz że ze mną nie wygrasz.
Jesteś tylko zwykłym, nic nie wartym śmieciem który jedno mówi a drugie robi. –
patrzyłem mu prosto w oczy a każde moje słowo było przesiąknięte jadem. Odepchnąłem
go mocno, dzięki czemu upadł na ścianę. Rzuciłem mu groźne spojrzenie i bez
słowa wyszedłem z domu.
***
No i jest rozdział. Przepraszam
za opóźnienie!
Napisałem go punktem
widzenia Justina, chciałam żeby było coś nowego. Na początku nie miałam
kompletnie weny , ale gdy już zaczęłam go pisać to już było łatwo.
Zdecydowana większość
chciała Lucy wiec ją zostawiłam. Dodałam także nowych bohaterów.
Zrobiłam zwiastun i
szczerze to mi się trochę nie podoba wiec może zrobię nowy, ale chciałabym znać
wasze opinie co do niego. (LINK)
Chciałabym was
również poprosić o KOMENTOWANIE. Zależy mi na tym. Jak wchodzę na bloga i widzę
nowe komentarze to mi się morda sama cieszy. Wiec komentujcie, to motywuje.
I chciałabym na
koniec bardzo podziękować za jeden komentarz który mnie całkowicie rozczulił, a
mianowicie:
"Jess rozwala wszystko, "Zabiłam go". hahahhaha XDD świetny rozdział, nie mogę się doczekać następnego, bo serio jest to jedno z moich ulubionych ff jak na razie ;D Super piszesz, naprawdę, nie marnuj tego! :) A co do Ali, to jestem za Lucy i zostawiłabym ją, bo myśle że stali czytelnicy przyzwyczaili się już do niej ;DD ogólnie ona bardziej pasuje niż Nina, ale to już Twój wybór :)) KOCHAM TEGO BLOGA, ZAGLĄDAM TU CODZIENNIE I PATRZĘ CZY JEST NOWY ROZDZIAŁ <3"
"Jess rozwala wszystko, "Zabiłam go". hahahhaha XDD świetny rozdział, nie mogę się doczekać następnego, bo serio jest to jedno z moich ulubionych ff jak na razie ;D Super piszesz, naprawdę, nie marnuj tego! :) A co do Ali, to jestem za Lucy i zostawiłabym ją, bo myśle że stali czytelnicy przyzwyczaili się już do niej ;DD ogólnie ona bardziej pasuje niż Nina, ale to już Twój wybór :)) KOCHAM TEGO BLOGA, ZAGLĄDAM TU CODZIENNIE I PATRZĘ CZY JEST NOWY ROZDZIAŁ <3"
Kimkolwiek jesteś,
dziękuje.
I PROSZE DOCEN MOJĄ PRACE I SKOMENTUJ
I PROSZE DOCEN MOJĄ PRACE I SKOMENTUJ
Wasza @ilymyJustin :)
Uwielbiam tego bloga i chociaż przyznam, że rozdział wydaje mi się nieco nudnawy, podobał mi się. Świetnie piszesz, tylko jedno zwróciło moją uwagę: "wszyłem", rozumiem, że tam miało być "wyszłem", ale powinno być "wyszedłem" :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Justin nie da spokoju Al. Hahaha, niech ją dalej straszy. A może zrobi temu kolesiowi na przekór? Mam nadzieję.
Pisz szybko, czekam na nn
dziękuje, już poprawiam :)
Usuńpisz częściej punketem widzenia Justina bo jest fajne , super rozdział !
OdpowiedzUsuńPisz nastepny rozdzial bo to jest takie thhrfhjttghhfthjgtghjgtghj. <3@d0perihanna
OdpowiedzUsuńFajnie by było gdyby Alison była z Justinem
OdpowiedzUsuńrozdział był całkiem ok, ale króciutki :<
OdpowiedzUsuńczekam na dalsze rozdziały i liczę, że będą dłuższe. :)
rozdział bym mega mega dobry , a zwiastun jest rewelacyjny :D
OdpowiedzUsuń@bieberuhlz
jeju, cieszę się że sprawiłam Ci radość tym komentarzem :') nie ma za co ;p a rozdział genialny jak zawsze zresztą, fajnie że napisałaś go z punktu widzenia Jus'a. Jedyny minus to że dosyć krótki :(( ale i tak zajebisty :D nie mogę się już doczekać następnego <3
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział tylko troche krótki ale to nie przeszkadza :) Czekam na kolejny :* @Stylesowaa
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze justin nie przestanie byc zły i bedzie taki do konica :)
OdpowiedzUsuńten zwiastun jest mega, naprawde :d
OdpowiedzUsuńOmgff ten zwiastun jest zajebisty. rozdział jak zawsze mega. czekam na kolejny dzień:)
OdpowiedzUsuńPrzez przypadek znalazłam twojego bloga i zaczęłam od razu czytać. W półtorej godziny przeczytałam całość. Łał to opowiadanie jest niesamowite szczerze mówiąc jest teraz na pierwszym miejscu jeśli chodzi o blogi. Fajnie że w miarę szybko dodajesz rozdziały z tego co widzę, więc zostało mi życzyć ci powodzenia i pogratulować pomysłów.
OdpowiedzUsuńWoW to opowiadanie jest po prostu cudowne Pisz dalej i nie poddawaj się
OdpowiedzUsuńGratuluję Potrafisz pisać naprawdę zazdroszczę Pozdrowienia.
Podoba mi sie, daj nn
OdpowiedzUsuńCo rozdział to poprostu co raz bardziej zajebistszy. ; D Cegłą w ryj Hahahahaha nie mogę z tego. Czekam na następny rozdział. ;)
OdpowiedzUsuńKocham<3 kocham <3 kocham <3
OdpowiedzUsuńPisz dalej.
zaczęłam dzisiaj czytać, i normalnie zakochałam się w tym opowiadaniu <3 czekam na next *.*
OdpowiedzUsuńtak bardzo uwielbiam to opowiadanie i to się pewnie nigdy nie zmieni. no cóż tu dużo pisać...cudowny rozdział:)
OdpowiedzUsuń@dimnesss
fajnyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy
OdpowiedzUsuń