Nine

PRZECZYTAJCIE NOTKE POD ROZDZIAŁEM!


Byłam przerażona. Strach całkowicie wypełnił moje ciało. Justin stał naprzeciwko mnie z dłońmi schowanymi w kieszeni. Wyglądał tak normalnie. Kto by pomyślał że jest taki… przeżerający? Atmosfera z każdą sekundą stawała się coraz bardziej napięta. Chciałam uciec ale nie mogłam ruszyć się z miejsca. To tak jakby ktoś przykleił mnie do ziemi.
- Po co tu przyszłaś? – spytał prosto z mostu, przyglądając mi się nie znanym dla mnie wyrazem twarzy.
- N-nie wiem, tak o. – wyjąkałam cicho. Jego obecność źle na mnie wpływała. Bałam się cokolwiek przy nim odezwać a to dziwne jak na mnie. Szatyn prychnął głośno i spojrzał na mnie jak na idiotke.
- Czyli chcesz mi wmówić że przyszłaś tutaj tak o? – jego brwi uniosły się ku górze a na czole pojawiło się kilka zmarszczek.
Przygryzłam mocno dolną wargę, bawiąc się palcami które wydawały się bardzo interesujące.
- Nie rób ze mnie debila, powiedz prawdę. – powiedział spokojnie ale irytację w jego głosie można było wyczuć na kilometr.
- Mówię.
- Nie kurwa, nie mówisz! – warknął a ja miałam nadzieje ze jego koledzy bo chyba tak mogę ich nazwać tego nie usłyszeli bo z pewnością nie było by za przyjemnie. Na szczęście byli tak zajęci swoją rozmową że nie zwrócili na nas uwagi. Spojrzałam na Justina który mocno ciągnął się za końcówki włosów, próbując się uspokoić. Ciągnął je tak mocno że dziwie się ze mu nie wypadły. Powinien iść na jakąś terapie bo zdecydowanie za szybko się denerwuje. Minęła chwila i się uspokoił. Spojrzał na mnie i głośno przełknął ślinę. Serce biło mi jak oszalałe. Nie zdziwiłabym się gdyby słyszał jego bicie. Wziął głęboki wdech i kontynuował.
- Masz mnie za idiote?  Wcześniej mnie tu zauważyłaś już kilka razy. Serio sądzisz że uwierzę ci w twoje pierdolenie ze przyszłaś tu tak se o tej porze i może jeszcze tak dla jaj siedzisz ukryta w krzakach i obserwujesz moją grupę mając nadzieje ze tam jestem? – pokręcił lekko głową na boki. Jego oczy zaszły tą mgłą, która wywołała u mnie panikę. Wyglądał jak nie on, jak zupełnie inna osoba. – Obserwowałaś mnie.
- Zauważ że robiłeś to samo. – zebrałam się na odwagę i się odezwałam, lecz brzmiałam zupełnie jak nie ja.
- Ja to co innego. – mruknął.
- Jak to co innego? A ty niby kim jesteś żeby mnie obserwować i śledzić? Na dodatek chciałeś mnie porwać! – warknęłam głośno zdenerwowana. Strach nadal we mnie pozostał ale nie był już tak odczuwalny. Teraz byłam wkurzona.
- Nie takim tonem dziwko! – krzyknął zupełnie nie przejmując się tym że mogą nas usłyszeć i podszedł do mnie po czym złapał mnie brutalnie za nadgarstek.
- Puść, to boli! – krzyknęłam w miarę możliwości. Justin patrzył mi prosto w oczy nadal nie puszczając nadgarstka. Po kilkunastu sekundach ucisk na ręce powoli się zmniejszył a jego oczy wracały do swojego naturalnego koloru. Wyrwałam się i stanęłam kilka metrów od niego. Potarłam lekko nadgarstek mając nadzieje ze to pomoże jakoś złagodzić ból.
- Czemu? – spytałam wykorzystując to że się uspokoił. Szatyn spojrzał na mnie pytająco.
- Co czemu?
- Czemu mnie śledzisz? – przygryzłam lekko wnętrze policzka oczekując na odpowiedź.
- Widziałaś za dużo, uciekłaś ode mnie. Musisz dostać nauczkę. – przełknęłam głośno ślinę. To wszystko jest chore. W co ja się wpakowałam?
- Jaką kurwa nauczkę? O czym ty mówisz? – spytałam z niedowierzaniem w głosie.
- Zadarłaś z niewłaściwą osobą skarbie. – powiedział podchodząc do mnie a na jego usta wdarł się ten nikczemny uśmieszek.
- Jesteś pojebany, powinieneś się leczyć! – krzyknęłam, ale niemal natychmiast pożałowałam swoich słów.
 Jego oczy ponownie zaszły czarną mgłą, a ja mogłam dostrzec tryskającą od niego złość. O mój boże. Zamknęłam oczy przygotowując się na najgorsze, ale mijały sekundy a ja nie poczułam żadnego uderzenia. Lekko zdezorientowana otworzyłam oczy. Szatyn nie stał przede mną , tylko leżał  nieprzytomny pod moimi nogami. Co jest?
- Justin? – uklękłam przed nim i  zaczęłam go lekko klepać po policzku. – Justin, wstawaj. – złapałam go za ramiona i nimi potrząsałam mając nadzieje ze odzyska przytomność. Z jego skroni zaczęła się sączyć krew, przez co wpadłam w panikę.
- O mój boże. – podniosłam głowę i zobaczyłam stojącą naprzeciwko przerażoną Jess.
- Jess on zemdlał, i teraz krwawi! Zrób coś! – krzyknęłam zdesperowana. Mimo że nienawidziłam Justina nie mogłam nic nie zrobić gdy leżał nieprzytomny pod moimi nogami.
- Zabiłam go. – powiedziała blondynka drżącym głosem.
- Co?
- No bo ja go uderzyłam cegłą gdy zobaczyłam jak się na ciebie zamachiwał. – patrzyła z przerażeniem na Justina leżącego na ziemi. – Ale lekko! Nie chciałam go zabić naprawdę!
- Musimy się uspokoić i zacząć myśleć racjonalnie. – wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy.
- Zabiłam człowieka, jestem mordercą.
- Nikogo nie zabiłaś! – warknęłam na nią zdenerwowana. – On tylko stracił przytomność. – wywróciłam oczami i przeniosłam całą uwagę na szatyna.
- Trzeba zadzwonić po pogotowie. – mruknęła.
- Nie! – krzyknęłam niemal od razu. Spojrzała na mnie pytającą i założyła ręce na piersi. – Pogotowie będzie chciało wiedzieć co mu się stało że zemdlał, a nie możemy przecież powiedzieć ze przyłożyłaś mu cegłą.
- Racja. To co robimy? – spytała kucając przy Justinie, po czym przeniosła na chwilę wzrok na grupę w parku która najwidoczniej  nic nie podejrzewała. Mogło by się palić a oni by nic nie zauważyli. Idioci.
- Musimy go wziąć do ciebie.
- Czemu do mnie? – spytała z wyrzutem mierząc mnie od góry do dołu.
- Bo to ty go doprowadziłaś do takiego stanu, a poza tym u ciebie nikogo nie ma.
- Dobra. – warknęła pod nosem.
- Musimy go jakoś niezauważenie przenieść do samochodu. – stwierdziłam, zerkając kątem oka na chłopaków w parku.
- Jak ty niby chcesz to zrobić? Zauważą nas!
- Damy rade, jakoś. Zawiesimy go na swoich ramionach i jakoś go doniesiemy, ok? – spojrzałam na przyjaciółkę która nie była zbytnio zadowolona faktem że musimy zrobić coś tak ryzykownego. Jeśli koledzy Justina są tacy jak on byłybyśmy martwe jakby nas zauważyli. – Chodź.
Dziewczyna klnęła pod nosem jakieś niezrozumiałe przekleństwa podczas gdy ja podnosiłam z szatyna z ziemi.
- Nie obraziłabym się jakbyś mi pomogła. – warknęłam. Po chwili obie już podnosiłyśmy chłopaka z ziemi. Uwiesiłyśmy sobie go na ramionach i byłyśmy już gotowe do zaniesienia go do samochodu.
- Jak powiem „już” to najszybciej jak umiemy idziemy z nim do samochodu, zgoda? – dziewczyna w odpowiedzi pokiwała mi lekko głową. Spojrzałam na mężczyzn w parku i czekałam na odpowiedni moment. Gdy wszyscy byli czymś zajęci  postanowiłam zaryzykować.
- Już! – krzyknęłam szeptem. Z szatynem na ramionach szybko pobiegłyśmy do samochodu. Adrenalina buzowała w moim ciele gdy usłyszałam kilka krzyków dochodzących z parku. Po niecałej minucie która była zdecydowanie najdłuższą minutą w moim życiu dotarłyśmy na parkingu na którym stał tylko nasz  samochód. Miałam wrażenie ze serce zaraz wyleci mi  z piersi. Czułam się jak na igrzyskach śmierci.
- Potrzymaj go a ja wyciągnę kluczyki.
- Nie dam rady, go sama unieść. Może wygląda na lekkiego ale nie jest. – spojrzałam kątem oka na przyjaciółkę.
- Oj nie przesadzaj. – i bez słowa uprzedzenia rzuciła go na mnie. Oparłam się o auto, trzymając Justina tak by nie upadł. Byłam z nim bardzo blisko przez co czułam się trochę nie komfortowo. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum, pachniał tak dobrze. Może zabrzmi to dziwnie ale mogłabym go wąchać godzinami. Westchnęłam cicho i mocniej złapałam Justina by nie upadł.
- Boże ile można otwierać samochód? – warknęłam zła.
- Wsiadaj.
- Jaja se robisz? – spojrzałam na nią zirytowana na co zachichotała. Podeszła do mnie i pomogła mi z chłopakiem. W miarę szybko, jak na nasze tępo, położyłyśmy  szatyna na tylnim siedzeniu i wsiadłyśmy do samochodu. Po chwili byłyśmy już w drodze do domu blondynki. Całą drogę do domu panowała cisza, ale nie była ona niezręczna. Obie chciałyśmy dojść do siebie po wydarzeniach z przed kilku minut. Zerknęłam jeszcze kątem oka na nieprzytomnego chłopaka po czym usiadłam wygodnie w fotelu i zaczęłam myśleć.

*

Leżałyśmy na kanapie Jess w salonie czekając aż Justin się ocknie. Minęła mniej więcej godzina od stracenia przytomności a on nadal nie dawał żadnego znaku życia.
- Oh mam dość. – powiedziała znudzona przyjaciółka i usiadła koło Justina. Uważnie przyglądałam się jej poczynanią gdy klepała szatyna po policzku. – Ej wstawaj śpiąca królewno. – uśmiechnęłam się lekko sama do siebie gdy usłyszałam jak do niego mówi. Gdy była młodsza, mama mnie budziła tak do szkoły.
Działania Jessici opłaciły się bo po kliku sekundach Justin zaczął otwierać oczy. Zerwałam się i szybko usiadłam obok niego. Wyglądał tak niewinne, zupełnie jak aniołek.
- Gdzie ja jestem? – mruknął cicho zachrypniętym głosem. Podniósł się i usiadł wygodnie rozglądając się po pokoju. Był zdezorientowany, ale nie dziwie się mu.
- Jesteś u Jess. Zemdlałeś bo dostałeś cegłą, a że nie chciałyśmy dzwonić na pogotowie to przywiozłyśmy cie tutaj. – odpowiedziałam mu na pytanie uważnie się przyglądając.
Chłopak złapał się za skroń z której wcześniej sączyła się krew, po czym syknął cicho. Spojrzał w jeden punkt na ścianie i mu się przyglądał. Wyglądało to jakby się nad czymś zastanawiał. Wymieniłyśmy z przyjaciółką krótkie spojrzenia i dalej przyglądałyśmy się Justinowi.
- Kim wy jesteście? – tymi słowami mnie zszokował. Otworzyłam lekko buzie a oczy prawie wyszły mi z orbit.
- Nie pamiętasz nas? A raczej jej. – spytała Jess będąca w takim samym szoku co ja.
- Nie, a powinienem? – spojrzał na nas pytająco. Przełknęłam głośno ślinę i przygryzłam środek policzka.
- Mogę prosić ją na chwile na słówko? – spytałam grzecznie.
- Em jasne. – uśmiechnął się do mnie miło. Zupełnie jak nie on.
Uśmiechnęłam się do Justina i poszłam do kuchni. Po chwili dołączyła do mnie Jess.
- Co teraz zrobimy? – szepnęłam do przyjaciółki, która usiadła na blacie.
- Ali nie wiem, nie chciałam żeby stracił pamięć. – mruknęła cicho blondynka, która patrzyła na mnie ze smutkiem w oczach.
- To nie twoja wina, broniłaś mnie. – uśmiechnęłam się do niej pocieszająco i ją przytuliłam.
- To takie dziwne. – mruknęła. Całkowicie się z nią zgadzam. - Dobra a co teraz zrobimy? – spytała się gdy od niej odkleiłam.
- Nie wiem. No ale patrz, przynajmniej jest miły. – powiedziałam na co wybuchła śmiechem. - Chodź do pokoju. – przygryzłam lekko wargę. Poczekałam aż skończy się śmiać i pomogłam jej zejść z blatu.
Uśmiechnięte weszłyśmy do pokoju, gdzie czekała na nas szokująca niespodzianka. Justin zniknął.
- Ali, gdzie on jest?
- Skąd mam wiedzieć? – warknęłam. - Może poszedł do łazienki. – powiedziałam rozglądając się po mieszkaniu.
- Sprawdzę. –Dziewczyna poszła do łazienki a ja usłyszałam charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości. Szybko odszukałam telefon i przeczytałam wiadomość.

Od nieznany:
Wierzysz we wszystko co ci się powie. Jesteś taka naiwna skarbię.


***

I tak jak pisałam, dodaje dziś rozdział. Pisałam go na szybkiego, wiec jest niedopracowany ale chciałam żebyście mieli go jak najszybciej. Mam nadzieje ze akcja wam się podoba i że jesteście ciekawi co będzie dalej. Mam nadzieje że wybaczycie mi błędy ale to moje pierwsze ff.
I mam do was prośbę. Bo chce zrobić zwiastun na bloga, ale taki z prawidłową treścią i nie wiem jak ma wyglądać Alison. Jak Lucy Hale (czyli jak teraz) czy jak Nina Dobrev . Piszcie w komentarzach którą z nich wolicie jako Ali.

I bardzo proszę o pisanie swoje opinie na temat ff w komentarzach! To dla mnie naprawdę ważne! To mnie motywuje i zachęca do dalszego pisania. O wiele milej się pisze gdy widzisz tyle komentarzy. Wiec proszę, KOMENTUJCIE! Nawet nie wiecie ile radości sprawia mi każdy komentarz.

Wasza @ilymyJustin :)

20 komentarzy:

  1. omg . tak sądziłam że on klei głupa . nie mogłam jak okazało sie że dostał cegłą hahaha xD <3 naprawde uwielbiam ten ff ;* buziaki .

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział serio , az dziwne ze to twoje pierwsze . lucy chyba lepsze w tej roli . :) xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Lucy :) x super :) czekam na nastepny :) @d0perihanna

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku jak ja to kocham XD niech bedzie kucy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja nie moge ! Robi sie co raz ciekawiej ! Świetny rozdział ! Czekam na kolejny ! <3 @julakk_69x

    OdpowiedzUsuń
  6. kolejny świetny rozdział :d wydaje mi się że Lucy będzie idealna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moim zdaniem Lucy bedzie bardziej pasowac do Ali :) Co do rozdzialu to jest genialny @Stylesowaa

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciągle się coś dzieje i jest bardzo ciekawie. Rozdział wspaniały, jak zwykle haha. Już nie mogę się doczekać co Justin wymyśli tym razem. Dobry z niego aktor,trzeba przyznać...
    A co do głównej bohaterki to myślę ze Lucy:)

    @dimnesss

    OdpowiedzUsuń
  9. swietnie piszesz i potrafisz genialnie rozwinac akcje. ff starsznie mi sie podoba xx

    OdpowiedzUsuń
  10. uwielbiam przyjaciółkę Ali hahahahahaha, bije wszystko : D dobrze, że Justin nie stracił pamięci, tylko udawał ^.^ akcja dopiero się rozkręca coś czuję. Czekam na następny, a co do bohaterki to jestem za Lucy : ) / @NiallAkaMyHerox

    OdpowiedzUsuń
  11. cudowny rozdział i jestem za lucy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jess rozwala wszystko, "Zabiłam go". hahahhaha XDD świetny rozdział, nie mogę się doczekać następnego, bo serio jest to jedno z moich ulubionych ff jak na razie ;D Super piszesz, naprawdę, nie marnuj tego! :) A co do Ali, to jestem za Lucy i zostawiłabym ją, bo myśle że stali czytelnicy przyzwyczaili się już do niej ;DD ogólnie ona bardziej pasuje niż Nina, ale to już Twój wybór :)) KOCHAM TEGO BLOGA, ZAGLĄDAM TU CODZIENNIE I PATRZĘ CZY JEST NOWY ROZDZIAŁ <3
    :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Megaaaa !! Nie mogę się juz doczekać kolejnego rozdziału !! Twoje opowiadanie jest wciągające ;* @_Roomies

    OdpowiedzUsuń
  14. zdycydowanie Lucy Hale :) a rozdział to brak słów :D
    @bieberuhlz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie piszesz i tw ff jest zajebiste xx
      nie mg się doczekać nn :)
      @_shawty_xx

      Usuń
  15. uwielbiam nine ale wole lucy jako alison. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. jej, dobry rozdział, mimo, że na szybko pisałaś (:
    lepiej lucy będzie pasowała jako Alison :)

    OdpowiedzUsuń