Eight


Po kilkunastu minutach byłam już przed swoim domem. Rozglądałam się nerwowo na boki , w między czasie szukając w torebce kluczy. Powinnam nosić mniej rzeczy bo za żadne skarby nie mogłam ich znaleźć. Ta torebka była w tym momencie była jak czarna dziura. Było w niej wszystko, oprócz tego czego szukałam. Zdenerwowana ukułam i wysypałam wszystko ze swojej torby na ziemie. Odszukałam klucze i wszystko powrotem rzuciłam do torebki. Czułam ogarniającą mnie panikę gdy nie mogłam wcelować kluczami do zamka. Ręce trzęsły mi się ze strachu i nie mogłam nic z nimi zrobić. Jedynym wyjściem było uspokojenie się ale to było bardzo trudne ze względu na to ze jakiś psychopata (niesamowicie sexowny) mnie obserwował.
Głośno westchnęłam i w myślach zaczęłam przypominać sobie najszczęśliwsze momenty mojego życia. Zawsze mi to pomagało i nie zawiodło też tym razem. Po minucie byłam już na tyle spokojna ze mogłam już wcelować klucz do dziurki. Pośpiesznie weszłam do domu po czym zamknęłam drzwi na wszystkie możliwe zamki, mając pewność ze nie wejdzie do domu żaden nieproszony gość. Wolnym krokiem zaczęłam kierować się do swojego pokoju. Byłam sama w domu co akurat dziś mi nie odpowiadało i mówiąc szczerze bardzo chciałabym żeby któryś z moich rodziców był teraz ze mną. Nigdy ich nie ma gdy ich potrzebuje.
Weszłam do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Zapaliłam światło i usiadłam na łóżku. Głowa mi pękała od natłoku myśli. Po co on to robi? Miałam kilka powodów ale najbardziej dopowiadał mi jeden. Wtedy mu uciekłam i gdy mnie znalazł chciał  bym pojechała z nim z powrotem a ja się nie zgodziłam. Chciał mi dać nauczkę. Ręką przeczesałam swoje włosy lekko ciągnąc się za końcówki. Byłam sfrustrowana o ile tak można to nazwać. Wstałam z lóżka i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju. Ciągle o nim myślałam. Co planuje, co właśnie robi, czy dalej mnie obserwuje i kim właściwie jest. Te myśli nie dawały mi spokoju. Najgorsze było to że wiedziałam tyle co nic.
Rozmyślając tak o Justinie mój wzrok padł na  ulice. Pod moim domem stał zaparkowany samochód, ale nie był to żaden z samochodów moich rodziców. Mimo to z łatwością rozpoznałam auto, w końcu to w nim spałam. Zagryzłam lekko wargę nie odrywając wzroku od auta. Co za idiota ma czelność przychodzić pod mój dom i mnie obserwować. Strach który jeszcze niedawno odczuwałam wyparował a jego miejsce przejęła złość która wypełniała całkowicie moje ciało. Dobrze wiedziałam ze Justin wie ze go widzę i już po chwili stałam z wystawionym środkowym palcem w kierunku auta. Momentalnie przeklęłam sie w myśli gdy zorientowałam się co robie po czym odskoczyłam jak poparzona od okna. Usiadłam przy łóżku i zaczęłam bić się ręką po głowie. Jestem kompletną idiotką! Nie dość ze pewnie go rozzłościłam to jeszcze zrobiłam z siebie pośmiewisko.
Po chwili w pokoju rozbiegł się dzwonek mojego telefonu. Zaczęłam nasłuchiwać się skąd dochodzi dźwięk by móc odnaleźć telefon. Był w torbie która oczywiście musiała być w miejscu które miałam zamiar unikać szerokim łukiem. Była pod oknem.
Położyłam się na ziemie i czołgając się dostałam pod okno. Szybko odnalazłam telefon i nie patrząc kto dzwoni odebrałam. 
- Halo? – powiedziałam a mój głos wydawał mi się zupełnie inny niż normalnie. W słuchawce usłyszałam jedynie szmery, przez co ogarnęłam mnie lekka panika bo co jeśli to on? – Halo? – powtórzyłam jeszcze raz, coraz bardziej zdenerwowana sytuacją.
- Oh Ali, przepraszam nie miałam zasięgu. – odetchnęłam z ulgą gdy usłyszałam głos przyjaciółki. – To jak z tą nocką? – spytała szczęśliwa.
- Emm, czekaj. – szybko wstałam z podłogi i usiadłam na łóżku. Zaczęłam zastanawiać się nad  jedną rzeczą, zapominając przez chwile ze rozmawiam przez telefon.
- Ali! – krzyknęła lekko poirytowana blondynka, krzywdząc moje bębenki.
- Jezu Jess, moje uszy. – warknęłam karcąco.
- Przepraszam ale musiałam się jakoś na ziemie sprowadzić. – usprawiedliwiła i mogłam bym przysiąc ze wywróciła oczami. - To jak, możesz?
Nie zastanawiając się dłuższej chwili, niemal że od razu odpowiedziałam na pytanie.
- Tak, mogę. Wyjdź po mnie tak za pięć minut. – i bez słowa się rozłączyłam rzucając telefon na łóżko.
Wzięłam torbę do ręki i podeszłam do szafy. Już miałam w dupie czy mnie widzi czy nie. Wyciągnęłam z niej kilka ciuchów na zmianę, piżamę i czystą bieliznę. Z łazienki wzięłam szczoteczkę do zębów i inne potrzebne rzeczy. Wszystko w miarę starannie spakowałam do torby. Stanęłam koło łóżka i szybko wystukałam wiadomość do mamy ze wychodzę na noc. Lubi Jess wiec nie ma żadnego problemu z nocowaniem u niej. Schowałam telefon do kieszeni spodni i podeszłam do okna. Po samochodzie Justina nie było już śladu co mi odpowiadało bo mogłam normalnie wyjść z domu. Zgasiłam światło i wyszłam z pokoju. Na przedpokoju zmieniłam obuwie na wygodniejsze i wzięłam kurtkę z wieszaka ze względu na to ze na dworze było dużo zimniej niż wcześniej.  Szybko wyszłam z domu i zamknęłam go na klucz. Kierowałam się powoli w stronę domu przyjaciółki. Szczerze mówiąc nie mam ochoty na spanie u niej, wolałabym  zostać w domu ale miałam w tym  trochę swoich intencji. Uśmiechnęłam się lekko sama do siebie analizując w głowie moje zamiary. Miałam plan który mimo wszystko zamierzałam zrealizować.


*


 Byłam już w połowie drogi. Byłam zdeterminowana spotkać Justina. Jeszcze dokładniej nie wiedziałam po co ale musiałam. Może po to by mu wygarnąć? Nie wiem. Od kilku dni nie jestem niczego pewna.
Zbliżałam się powoli do parku i naszej kawiarenki. Myśl ze znów mogę go tam zobaczyć szybo wtargnęła do mojej podświadomości i po raz kolejny zaczęłam odczuwać lekki strach. Faktem jest ze chciałam go spotkać ale nie w takich okolicznościach, miałam trochę inny plan. Ten plan obowiązywał też Jess a jak na razie to jej nie ma.
Nim się zorientowałam stałam już koło kawiarni. Nie chciałam iść sama wiec postanowiłam poczekać na przyjaciółkę. Lekko przechylając głowę spojrzałam na park i tą przeklętą ławkę. Starałam się odszukać wzrokiem jakąkolwiek grupę chłopaków ale nie było tam ani jednej żywej duszy, nie licząc żula który grzebał w śmietniku. Szybkim ruchem wyjęłam telefon z torebki i wybrałam numer do przyjaciółki. Niestety miała wyłączony telefon. No gratulacje Jess, a jeśli by mnie tu katowali? Przygryzłam lekko wnętrze policzka, i przeniosłam ciężar na lewą nogę. Nie mając nic do roboty zaczęłam grać w Po na telefonie. Dojrzale prawda?
Grałam tak ze pięć minut gdy mi się znudziło. Spojrzałam ostatni raz na godzinę i schowałam telefon. Było kilkanaście minut przed dziewiętnastą. Niby było jeszcze tak wcześnie a już sie ściemniało.
Nie mogąc dłużej stać na nogach, usiadłam na murku który stał tu odkąd pamiętam. Gdy na nim usiadłam od razu poczułam ulgę. Czemu nie mogłam wcześniej tego zrobić? Zdałam sobie sprawy ze ostatnimi czasy rozmawiam sama ze sobą w myślach. Z jednej strony to dobrze ze rozmawiam w myślach a nie na głos bo ktoś mógł by mnie uznać za wariatkę ale z drugiej co by nie było to gadanie do siebie i chyba powinno się to leczyć.
Mogłabym się tak zastanawiać jeszcze dobre kilka minut, lecz coś zwróciło moją uwagę. Mianowicie zauważyłam samochód. Srebrny, sportowy i pewnie bardzo drogi. Przyznać trzeba że był cudowny. Ktoś tu musi mieć bardzo dobry gust. Właściwie to nie obraziłabym się gdyby rodzice kupili mi taki na osiemnastkę. Przyglądałam się uważnie cudeńku gdy zaczęło mnie zastanawiać po co ktoś miałby przyjechać tu o tej porze i to takim autem. Ta okolica nie należała do bezpieczniejszych, wręcz przeciwnie. Znów poczułam to dziwne uczucie w środku mówiące mi żebym uważała. To jak bym miała jakiś radar w sobie który mnie ostrzegał przed niebezpieczeństwem. 
Po sekundzie usłyszałam dziwny dźwięk dochodzący z mojej torebki który zwrócił na siebie całą moją uwagę. Szybko wyjęłam telefon i zaczęłam szukać w nim skąd pochodził dźwięk. Gdy już odkryłam skąd zaczęłam chichotać sama do siebie. Okazało się ze mojemu Po zachciało się srać i się zjebał. Musiałam wyglądać w tym momencie komicznie tak śmiejąc się pod nosem. Niestety mój dobry nastrój szybko minął gdy tylko przypomniałam sobie o aucie na drugiej stronie. Szybko odszukałam go wzrokiem i to co zobaczyłam mnie przeraziło. Siedziałam na murku oniemiała nie mogąc się ruszyć. Przed samochodem stała zakapturzona postać, ubrana cała na czarno. Nie widziałam twarzy postaci ale nie musiałam. Dobrze wiedziałam kim jest ta postać. To był Justin.
Miałam tysiące myśli na sekundę i nie mogłam ich opanować. Co on ze mną zrobi? Zabije? Zgwałci? A może mnie sprzeda do jakiegoś burdelu? Nie chce być dziwką! Nawet jeszcze sexu nigdy nie uprawiałam. Nie nadaje się do tego! Cały czas nie odrywałam wzroku od Justina który chyba właśnie zaczął powoli iść  w moją stronę. Inne dziewczyny na moim miejscu zaczęły by uciekać, wołać o pomoc lub by się na niego rzuciły no bo faktem jest ze jest przystojny. Ale nie ja. Ja siedzę przerażona na murku i myślę o dziwkach. To nie jest normalne! Powinnam się leczyć, zdecydowanie. Ale teraz już na to za późno bo umrę lub zostanę dziwką. Justin był już około piętnaście metrów ode mnie. Musiałam coś zrobić, musiałam chociaż spróbować uciec. Wstałam z murka na chwiejnych nogach. Praktycznie w ogóle ich nie czułam. Właściwie teraz do mnie doszło jak inwalidzi mają przejebane.
- Spierdalaj dupku! – krzyknęłam łamiącym się głosem najgłośniej jak umiałam. W odpowiedzi jedynie usłyszałam gromki śmiech który odbijał się echem w mojej głowie. 
Justin był już kilka metrów ode mnie. Zaczęłam przygotowywać się najgorsze gdy nagle przed moimi oczami pojawił się znajomych samochód, przy okazji zagradzając drogę Justinowi. Drzwi od strony pasażera się odtworzyły a ja nadal nie mogłam się ruszyć.
- Wsiadaj! – usłyszałam donośny głos przyjaciółki. Zebrałam się do kupy i pobiegłam do samochodu najszybciej jak umiałam .
- Ruszaj! -  krzyknęłam zamykając drzwi.
Nie musiałam długo czekać i blondynka niemal od razu ruszyła z piskiem opon. Usiadłam wygodnie  w fotelu głośno dysząc. Ręką przetarłam lekko czoło, wycierając kropelki potu. Przełknęłam głośno ślne i spojrzałam na przyjaciółkę.
- Powiesz mi co się do cholery właśnie stało? – spytała w miarę spokojnie ale w jej głosie dało się wyczuć zdenerwowanie które rosło z każdą sekundą.
- Dobrze ale najpierw powiedz mi jak ty to robisz ze zawsze zjawiasz się w takich momentach? – to było naprawdę dziwne. Wcześniej gdy Justin mnie znalazł i już miał mnie znów zabrać pojawiła się ona, teraz też.
- Sama się dziwie, może jestem potomkiem supermena czy coś. – odpowiedziała całkiem poważnie przez co doprowadziła do wybuchu śmiechu. Kocham ją za to ze nawet w takich chwilach potrafiła mnie rozśmieszyć i odciągnąć od rzeczywistości. Gdy skończyłam się śmiać zaczęłam opowiadać Jessice co się stało. Musiałam co chwile upominać ją żeby patrzyła na drogę bo z każdym wypowiedzianym przeze mnie zdaniem odwracała się w moją stronę a oczy wychodziły orbit. Musze zapamiętać by nie opowiadać jej niczego w samochodzie jeśli chce przeżyć. 
Po drodze zajechaliśmy jeszcze do sklepu po jakieś jedzenie. Jess poszła do sklepu a ja zostałam sama ze swoimi myślami.
To nie powinno się zdarzyć. Miałam inny plan, który mimo wszystko mam zamiar zrealizować. I to jeszcze dzisiaj. Cały strach wyparował a na jego miejsce po raz kolejny pojawiła się ta determinacja. Jeśli Justin chce się tak bawić to proszę bardzo, ale nie będę mu dłużna.


*


Siedziałam na kanapie popijając gorące kakao które zrobiła dla mnie przyjaciółka i nuciłam piosenki które leciały akurat w TV. Po chwili dołączyła do mnie blondynka z talerzem kanapek. Odłożyłam kubek i zabrałam się za jedzenie.
- To co robimy? Jest dopiero  dwudziesta pierwsza. – spytała przyjaciółka pijąc kakao.
- No bo wiesz mam taki jeden pomysł. – mruknęłam cicho przygryzając wargę.
- Coś ty znów wymyśliła. – powiedziała blondynka marszcząc czoło. Oh jak ona mnie dobrze zna.
Uśmiechnęłam się do niej złowieszczo i skupiłam całą uwagę na niej.
- Mam plan. – i po tych słowach zaczęłam wyjaśniać jej co dokładnie miałam na myśli. Po wysłuchaniu mnie dziewczyna patrzyła na mnie jak na debilke.
- Czy cie pojebało? Nigdy się na to nie zgodzę! – krzyknęła, a na jej czole pojawiła się mała zmarszczka.


*


Po dwudziestu minutach byłyśmy już w samochodzie w drodze do parku.
- Nie wierze ze to robie. – mruknęła cicho przyjaciółka kręcąc głową.
- Nie gadaj tylko jedź. – powiedziałam a na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech.
- Wiesz ze sama prosisz się od śmierć? – spojrzała na mnie kontem oka Jessica. 
- Oj nie dramatyzuj tak. – machnęłam ręką i zaczęłam przyglądać się wszystkieu co mijałyśmy.
- Nie dramatyzuj, łatwo jej mówić. – mruczała sama do siebie zdenerwowana Jessica. Zachichotałam cicho i poprawiłam się w fotelu. 
Po dziesięciu minutach byłyśmy już na parkingu za kawiarnią. Zaparkowałyśmy samochód w najmniej widocznym miejscu i zaczęłyśmy kierować się w stronę krzaków obok kawiarenki. Czułam się trochę jak ninja. Z parku można było usłyszeć kilka głosów, i głośne śmiechy.
- Przypomnij mi dlaczego się z tobą przyjaźnie? – spytała Jess gdy dochodziłyśmy do krzaków. W dopowiedzi uśmiechnęłam się do niej uroczo na co wywróciła oczami.
Doszłyśmy do krzaków i ukryłyśmy się za nimi. Miałyśmy całkiem dobry widok na grupe. Latarnie świeciły na ich ławkę wiec bez problemu mogłam ich rozpoznać. To byli ci sami co wtedy w kawiarni.
- To oni? – spytała przyjaciółka patrząc na grupę przed nami. Lekko kiwnęłam głową i wzrokiem zaczęłam szukać Justina. Nie było go tam. Mój plan poszedł się jebać, cudownie.
- Ali? – usłyszałam cichy głos przyjaciółki. Zmarszczyłam czoło i spojrzałam na nią.
- Co? – warknęłam
- No bo mi się siku zachciało no i wiesz, już nie mogę wytrzymać. – wyszeptała przygryzając lekko wargę. Musiałam się kontrolować by nie wybuchnąć śmiechem.
- Idź do kawiarni może ktoś tam jest. – dziewczyna kiwnęła i pobiegła w stronę budynku a ja kontynuowałam przyglądanie się chłopakom. Nadal miałam nadzieje ze odszukam Justina.
Chciałam go jakoś zgarnąć i mu wygarnąć. Niestety ten postanowił ze nie przyjdzie. Co za dupek, myśli tylko o sobie. Westchnęłam cicho i rozpuściłam włosy. Przeczesałam ręką splątane końcówki i wzięłam je do tyłu. Zza moich pleców usłyszałam głośne chrząknięcie. 
- Ciszej Jess bo nas jeszcze usłyszą. – warknęłam odwracają się. Za mną nie stała Jess tylko ten którego szukałam i obawiałam się najbardziej.  Serce podskoczyło mi do samego gardła.  Justin.
- Kto was usłyszy? – spytał a jego brwi uniosły się ku górze.
Stanęłam na równe nogi i po prostu się w niego wpatrywałam. Nie mogłam nic z siebie wydusić. Byłam sparaliżowana strachem. Szatyn stał przede mną z rękoma w kieszeni i z tym swoim łobuzerskim uśmiechem na ustach. Nie taki był plan. O mój boże, oficjalnie po raz kolejny. Ja umrę


***


Nigdy bardziej nie namęczyłam się z rozdziałem. Program w którym pisałam się zjebał i musiałam dopisywać trochę rozdziału. Trochę beka jak przypomnę sobie w jaką furie wpadłam jak myślałam ze straciłam cały rozdział. Juz nawet z blogiem chciałam kończyć.

Co do do rozdziałów to powinniście mnie pobić ze nie dodaje. Ale teraz obiecuje ze będę dodawała częściej. Na blogu pojawiła się nowa zakładka „Ogłoszenia” i tam będę pisała kiedy będą kolejne rozdziały oraz cytaty.
Mam wielką nadzieje ze rozdział się spodobał bo się z nim namęczyłam. Doceńcie moją prace i skomentujcie.

Przepraszam za błędy jeśli są. Napiszcie o nich a ja szybko je poprawie.

I jeszcze raz proszę KOMENTUJCIE! Zależy mi na tym.

Wasza @ilymyJustin :)



25 komentarzy:

  1. tak długo czekałam i było warto! daj juz nastpeny! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowne. next! @d0perihanna

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czemu ten blog ma tak mało czytelników to jesy supier .

    OdpowiedzUsuń
  4. nie mogłam się doczekać następnego rozdziału. strasznie byłam zła, że nie dodałaś go wcześniej, ale wybaczam ci hehs

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy kolejny ??

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział, jak zawsze i powiem ci że było warto czekać ;) nie mogę się doczekać następnego
    Bardzo mnie ciekawi co bd dalej
    @Fucked_Up_Kid

    OdpowiedzUsuń
  7. omg! omg! omg!
    jaki świetny rozdział ojedijreuhe <3
    ciągle się coś działo, do tego był długi, wspaniały, nic dodać nic ująć:)


    @dimnesss

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny! Świetnie się czyta, czekam na dalsze części<3

    OdpowiedzUsuń
  9. zajebisty *o* jakbyś skończyła z blogiem to nie wiem co no haha masakra by była, bo jak na razie to jest to najlepsze ff jakie czytam :D
    dawaj następny

    OdpowiedzUsuń
  10. bosz adrenalina wzrasta :D jak byś skończyła z blogiem to nie wiem co bym ci zrobiła :) możesz mnie informować o nowych rozdziałach ?
    @bieberuhlz

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow.! Świetny rozdział. Ciekawe co teraz zrobi Ali.. Hahah. Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach.? @LWWY__xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Boski rozdział, bosz i ta końcówka *o* Czekam na kolejny <3 @Stylesowaa

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzisiaj przeczytałam całe opowiadanie i to jest mega! bede tu cie odwiedzać :D

    OdpowiedzUsuń
  14. początek cholernie nudny końcówka świetna
    czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. bardzo doceniam Twoja pracę i podziwiam Cie ze chce Ci sie to nadal pisać. Co do rozdziału.. Zajebisty !! Czekam na następny <3 @julakk_69x

    OdpowiedzUsuń
  16. hahahahah omg. świetny jest . naprawde doceniamy twoją prace ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Szczerze to strasznie ciągnął mi się ten rozdział i jestem zła, bo przerwałaś w najważniejszym momencie:( Kocham tego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  18. Dobrze, że został Ci ten rozdział i się nie usunął. ;) Co do rozdział zajebisty, zresztą jak każdy.

    OdpowiedzUsuń
  19. Wow, zajebisty czekam na nn =)
    @_shawty_x

    OdpowiedzUsuń
  20. genialny,trzyma w napięciu :d

    OdpowiedzUsuń
  21. rozdział genialny, fabuła jest niesamowita, ale brakuje mi częstszych dialogów : ) no i są liczne błędy, ale jak na pierwsze ff jest genialne *___* oby tak dalej : ) / @NiallAkaMyHerox

    OdpowiedzUsuń
  22. masz talent kochana, genialnie piszesz : )

    OdpowiedzUsuń
  23. Aww spóźniony komentarz ;) bardzo mi się podoba ;) @_Roomies

    OdpowiedzUsuń
  24. zajebisty!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń