Po kilkunastu
minutach byłam już przed swoim domem. Rozglądałam się nerwowo na boki , w
między czasie szukając w torebce kluczy. Powinnam nosić mniej rzeczy bo za
żadne skarby nie mogłam ich znaleźć. Ta torebka była w tym momencie była jak
czarna dziura. Było w niej wszystko, oprócz tego czego szukałam. Zdenerwowana ukułam
i wysypałam wszystko ze swojej torby na ziemie. Odszukałam klucze i wszystko
powrotem rzuciłam do torebki. Czułam ogarniającą mnie panikę gdy nie mogłam
wcelować kluczami do zamka. Ręce trzęsły mi się ze strachu i nie mogłam nic z
nimi zrobić. Jedynym wyjściem było uspokojenie się ale to było bardzo trudne ze
względu na to ze jakiś psychopata (niesamowicie sexowny) mnie obserwował.
Głośno westchnęłam i w myślach zaczęłam
przypominać sobie najszczęśliwsze momenty mojego życia. Zawsze mi to pomagało i
nie zawiodło też tym razem. Po minucie byłam już na tyle spokojna ze mogłam już
wcelować klucz do dziurki. Pośpiesznie weszłam do domu po czym zamknęłam drzwi
na wszystkie możliwe zamki, mając pewność ze nie wejdzie do domu żaden nieproszony
gość. Wolnym krokiem zaczęłam kierować się do swojego pokoju. Byłam sama w domu
co akurat dziś mi nie odpowiadało i mówiąc szczerze bardzo chciałabym żeby
któryś z moich rodziców był teraz ze mną. Nigdy ich nie ma gdy ich potrzebuje.
Weszłam do swojego
pokoju trzaskając drzwiami. Zapaliłam światło i usiadłam na łóżku. Głowa mi
pękała od natłoku myśli. Po co on to robi? Miałam kilka powodów ale najbardziej
dopowiadał mi jeden. Wtedy mu uciekłam i gdy mnie znalazł chciał bym pojechała z nim z powrotem a ja się nie
zgodziłam. Chciał mi dać nauczkę. Ręką przeczesałam swoje włosy lekko ciągnąc
się za końcówki. Byłam sfrustrowana o ile tak można to nazwać. Wstałam z lóżka
i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju. Ciągle o nim myślałam. Co planuje, co
właśnie robi, czy dalej mnie obserwuje i kim właściwie jest. Te myśli nie
dawały mi spokoju. Najgorsze było to że wiedziałam tyle co nic.
Rozmyślając tak o
Justinie mój wzrok padł na ulice. Pod
moim domem stał zaparkowany samochód, ale nie był to żaden z samochodów moich
rodziców. Mimo to z łatwością rozpoznałam auto, w końcu to w nim spałam.
Zagryzłam lekko wargę nie odrywając wzroku od auta. Co za idiota ma czelność
przychodzić pod mój dom i mnie obserwować. Strach który jeszcze niedawno
odczuwałam wyparował a jego miejsce przejęła złość która wypełniała całkowicie
moje ciało. Dobrze wiedziałam ze Justin wie ze go widzę i już po chwili stałam
z wystawionym środkowym palcem w kierunku auta. Momentalnie przeklęłam sie w
myśli gdy zorientowałam się co robie po czym odskoczyłam jak poparzona od okna.
Usiadłam przy łóżku i zaczęłam bić się ręką po głowie. Jestem kompletną
idiotką! Nie dość ze pewnie go rozzłościłam to jeszcze zrobiłam z siebie
pośmiewisko.
Po chwili w pokoju rozbiegł
się dzwonek mojego telefonu. Zaczęłam nasłuchiwać się skąd dochodzi dźwięk by
móc odnaleźć telefon. Był w torbie która oczywiście musiała być w miejscu które
miałam zamiar unikać szerokim łukiem. Była pod oknem.
Położyłam się na
ziemie i czołgając się dostałam pod okno. Szybko odnalazłam telefon i nie
patrząc kto dzwoni odebrałam.
- Halo? –
powiedziałam a mój głos wydawał mi się zupełnie inny niż normalnie. W słuchawce
usłyszałam jedynie szmery, przez co ogarnęłam mnie lekka panika bo co jeśli to on?
– Halo? – powtórzyłam jeszcze raz, coraz bardziej zdenerwowana sytuacją.
- Oh Ali, przepraszam
nie miałam zasięgu. – odetchnęłam z ulgą gdy usłyszałam głos przyjaciółki. – To
jak z tą nocką? – spytała szczęśliwa.
- Emm, czekaj. –
szybko wstałam z podłogi i usiadłam na łóżku. Zaczęłam zastanawiać się nad jedną rzeczą, zapominając przez chwile ze rozmawiam
przez telefon.
- Ali! – krzyknęła
lekko poirytowana blondynka, krzywdząc moje bębenki.
- Jezu Jess, moje
uszy. – warknęłam karcąco.
- Przepraszam ale
musiałam się jakoś na ziemie sprowadzić. – usprawiedliwiła i mogłam bym
przysiąc ze wywróciła oczami. - To jak, możesz?
Nie zastanawiając się
dłuższej chwili, niemal że od razu odpowiedziałam na pytanie.
- Tak, mogę. Wyjdź po
mnie tak za pięć minut. – i bez słowa się rozłączyłam rzucając telefon na
łóżko.
Wzięłam torbę do ręki
i podeszłam do szafy. Już miałam w dupie czy mnie widzi czy nie. Wyciągnęłam z
niej kilka ciuchów na zmianę, piżamę i czystą bieliznę. Z łazienki wzięłam szczoteczkę
do zębów i inne potrzebne rzeczy. Wszystko w miarę starannie spakowałam do
torby. Stanęłam koło łóżka i szybko wystukałam wiadomość do mamy ze wychodzę na
noc. Lubi Jess wiec nie ma żadnego problemu z nocowaniem u niej. Schowałam
telefon do kieszeni spodni i podeszłam do okna. Po samochodzie Justina nie było
już śladu co mi odpowiadało bo mogłam normalnie wyjść z domu. Zgasiłam światło
i wyszłam z pokoju. Na przedpokoju zmieniłam obuwie na wygodniejsze i wzięłam kurtkę
z wieszaka ze względu na to ze na dworze było dużo zimniej niż wcześniej. Szybko wyszłam z domu i zamknęłam go na
klucz. Kierowałam się powoli w stronę domu przyjaciółki. Szczerze mówiąc nie
mam ochoty na spanie u niej, wolałabym
zostać w domu ale miałam w tym trochę
swoich intencji. Uśmiechnęłam się lekko sama do siebie analizując w głowie moje
zamiary. Miałam plan który mimo wszystko zamierzałam zrealizować.
*
Byłam już w połowie drogi. Byłam
zdeterminowana spotkać Justina. Jeszcze dokładniej nie wiedziałam po co ale
musiałam. Może po to by mu wygarnąć? Nie wiem. Od kilku dni nie jestem niczego
pewna.
Zbliżałam się powoli
do parku i naszej kawiarenki. Myśl ze znów mogę go tam zobaczyć szybo wtargnęła
do mojej podświadomości i po raz kolejny zaczęłam odczuwać lekki strach. Faktem
jest ze chciałam go spotkać ale nie w takich okolicznościach, miałam trochę
inny plan. Ten plan obowiązywał też Jess a jak na razie to jej nie ma.
Nim się zorientowałam
stałam już koło kawiarni. Nie chciałam iść sama wiec postanowiłam poczekać na przyjaciółkę.
Lekko przechylając głowę spojrzałam na park i tą przeklętą ławkę. Starałam się odszukać
wzrokiem jakąkolwiek grupę chłopaków ale nie było tam ani jednej żywej duszy,
nie licząc żula który grzebał w śmietniku. Szybkim ruchem wyjęłam telefon z torebki
i wybrałam numer do przyjaciółki. Niestety miała wyłączony telefon. No
gratulacje Jess, a jeśli by mnie tu katowali? Przygryzłam lekko wnętrze
policzka, i przeniosłam ciężar na lewą nogę. Nie mając nic do roboty zaczęłam
grać w Po na telefonie. Dojrzale prawda?
Grałam tak ze pięć
minut gdy mi się znudziło. Spojrzałam ostatni raz na godzinę i schowałam
telefon. Było kilkanaście minut przed dziewiętnastą. Niby było jeszcze tak wcześnie
a już sie ściemniało.
Nie mogąc dłużej stać
na nogach, usiadłam na murku który stał tu odkąd pamiętam. Gdy na nim usiadłam
od razu poczułam ulgę. Czemu nie mogłam wcześniej tego zrobić? Zdałam sobie
sprawy ze ostatnimi czasy rozmawiam sama ze sobą w myślach. Z jednej strony to
dobrze ze rozmawiam w myślach a nie na głos bo ktoś mógł by mnie uznać za wariatkę
ale z drugiej co by nie było to gadanie do siebie i chyba powinno się to
leczyć.
Mogłabym się tak
zastanawiać jeszcze dobre kilka minut, lecz coś zwróciło moją uwagę. Mianowicie
zauważyłam samochód. Srebrny, sportowy i pewnie bardzo drogi. Przyznać trzeba
że był cudowny. Ktoś tu musi mieć bardzo dobry gust. Właściwie to nie
obraziłabym się gdyby rodzice kupili mi taki na osiemnastkę. Przyglądałam się
uważnie cudeńku gdy zaczęło mnie zastanawiać po co ktoś miałby przyjechać tu o
tej porze i to takim autem. Ta okolica nie należała do bezpieczniejszych, wręcz
przeciwnie. Znów poczułam to dziwne uczucie w środku mówiące mi żebym uważała.
To jak bym miała jakiś radar w sobie który mnie ostrzegał przed
niebezpieczeństwem.
Po sekundzie
usłyszałam dziwny dźwięk dochodzący z mojej torebki który zwrócił na siebie
całą moją uwagę. Szybko wyjęłam telefon i zaczęłam szukać w nim skąd pochodził
dźwięk. Gdy już odkryłam skąd zaczęłam chichotać sama do siebie. Okazało się ze
mojemu Po zachciało się srać i się zjebał. Musiałam wyglądać w tym momencie
komicznie tak śmiejąc się pod nosem. Niestety mój dobry nastrój szybko minął
gdy tylko przypomniałam sobie o aucie na drugiej stronie. Szybko odszukałam go
wzrokiem i to co zobaczyłam mnie przeraziło. Siedziałam na murku oniemiała nie
mogąc się ruszyć. Przed samochodem stała zakapturzona postać, ubrana cała na
czarno. Nie widziałam twarzy postaci ale nie musiałam. Dobrze wiedziałam kim
jest ta postać. To był Justin.
Miałam tysiące myśli
na sekundę i nie mogłam ich opanować. Co on ze mną zrobi? Zabije? Zgwałci? A
może mnie sprzeda do jakiegoś burdelu? Nie chce być dziwką! Nawet jeszcze sexu
nigdy nie uprawiałam. Nie nadaje się do tego! Cały czas nie odrywałam wzroku od
Justina który chyba właśnie zaczął powoli iść
w moją stronę. Inne dziewczyny na moim miejscu zaczęły by uciekać, wołać
o pomoc lub by się na niego rzuciły no bo faktem jest ze jest przystojny. Ale nie
ja. Ja siedzę przerażona na murku i myślę o dziwkach. To nie jest normalne!
Powinnam się leczyć, zdecydowanie. Ale teraz już na to za późno bo umrę lub zostanę
dziwką. Justin był już około piętnaście metrów ode mnie. Musiałam coś zrobić, musiałam
chociaż spróbować uciec. Wstałam z murka na chwiejnych nogach. Praktycznie w
ogóle ich nie czułam. Właściwie teraz do mnie doszło jak inwalidzi mają
przejebane.
- Spierdalaj dupku! –
krzyknęłam łamiącym się głosem najgłośniej jak umiałam. W odpowiedzi jedynie usłyszałam
gromki śmiech który odbijał się echem w mojej głowie.
Justin był już kilka
metrów ode mnie. Zaczęłam przygotowywać się najgorsze gdy nagle przed moimi
oczami pojawił się znajomych samochód, przy okazji zagradzając drogę Justinowi.
Drzwi od strony pasażera się odtworzyły a ja nadal nie mogłam się ruszyć.
- Wsiadaj! –
usłyszałam donośny głos przyjaciółki. Zebrałam się do kupy i pobiegłam do
samochodu najszybciej jak umiałam .
- Ruszaj! - krzyknęłam zamykając drzwi.
Nie musiałam długo
czekać i blondynka niemal od razu ruszyła z piskiem opon. Usiadłam
wygodnie w fotelu głośno dysząc. Ręką
przetarłam lekko czoło, wycierając kropelki potu. Przełknęłam głośno ślne i
spojrzałam na przyjaciółkę.
- Powiesz mi co się
do cholery właśnie stało? – spytała w miarę spokojnie ale w jej głosie dało się
wyczuć zdenerwowanie które rosło z każdą sekundą.
- Dobrze ale najpierw
powiedz mi jak ty to robisz ze zawsze zjawiasz się w takich momentach? – to
było naprawdę dziwne. Wcześniej gdy Justin mnie znalazł i już miał mnie znów
zabrać pojawiła się ona, teraz też.
- Sama się dziwie,
może jestem potomkiem supermena czy coś. – odpowiedziała całkiem poważnie przez
co doprowadziła do wybuchu śmiechu. Kocham ją za to ze nawet w takich chwilach
potrafiła mnie rozśmieszyć i odciągnąć od rzeczywistości. Gdy skończyłam się śmiać
zaczęłam opowiadać Jessice co się stało. Musiałam co chwile upominać ją żeby
patrzyła na drogę bo z każdym wypowiedzianym przeze mnie zdaniem odwracała się
w moją stronę a oczy wychodziły orbit. Musze zapamiętać by nie opowiadać jej
niczego w samochodzie jeśli chce
przeżyć.
Po drodze
zajechaliśmy jeszcze do sklepu po jakieś jedzenie. Jess poszła do sklepu a ja
zostałam sama ze swoimi myślami.
To nie powinno się
zdarzyć. Miałam inny plan, który mimo wszystko mam zamiar zrealizować. I to
jeszcze dzisiaj. Cały strach wyparował a na jego miejsce po raz kolejny
pojawiła się ta determinacja. Jeśli Justin chce się tak bawić to proszę bardzo,
ale nie będę mu dłużna.
*
Siedziałam na kanapie
popijając gorące kakao które zrobiła dla mnie przyjaciółka i nuciłam piosenki
które leciały akurat w TV. Po chwili dołączyła do mnie blondynka z talerzem
kanapek. Odłożyłam kubek i zabrałam się za jedzenie.
- To co robimy? Jest
dopiero dwudziesta pierwsza. – spytała
przyjaciółka pijąc kakao.
- No bo wiesz mam
taki jeden pomysł. – mruknęłam cicho przygryzając wargę.
- Coś ty znów
wymyśliła. – powiedziała blondynka marszcząc czoło. Oh jak ona mnie dobrze zna.
Uśmiechnęłam się do
niej złowieszczo i skupiłam całą uwagę na niej.
- Mam plan. – i po
tych słowach zaczęłam wyjaśniać jej co dokładnie miałam na myśli. Po wysłuchaniu
mnie dziewczyna patrzyła na mnie jak na debilke.
- Czy cie pojebało? Nigdy
się na to nie zgodzę! – krzyknęła, a na jej czole pojawiła się mała zmarszczka.
*
Po dwudziestu
minutach byłyśmy już w samochodzie w drodze do parku.
- Nie wierze ze to
robie. – mruknęła cicho przyjaciółka kręcąc głową.
- Nie gadaj tylko
jedź. – powiedziałam a na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech.
- Wiesz ze sama
prosisz się od śmierć? – spojrzała na mnie kontem oka Jessica.
- Oj nie dramatyzuj
tak. – machnęłam ręką i zaczęłam przyglądać się wszystkieu co mijałyśmy.
- Nie dramatyzuj,
łatwo jej mówić. – mruczała sama do siebie zdenerwowana Jessica. Zachichotałam
cicho i poprawiłam się w fotelu.
Po dziesięciu
minutach byłyśmy już na parkingu za kawiarnią. Zaparkowałyśmy samochód w
najmniej widocznym miejscu i zaczęłyśmy kierować się w stronę krzaków obok
kawiarenki. Czułam się trochę jak ninja. Z parku można było usłyszeć kilka
głosów, i głośne śmiechy.
- Przypomnij mi
dlaczego się z tobą przyjaźnie? – spytała Jess gdy dochodziłyśmy do krzaków. W dopowiedzi
uśmiechnęłam się do niej uroczo na co wywróciła oczami.
Doszłyśmy do krzaków
i ukryłyśmy się za nimi. Miałyśmy całkiem dobry widok na grupe. Latarnie świeciły
na ich ławkę wiec bez problemu mogłam ich rozpoznać. To byli ci sami co wtedy w
kawiarni.
- To oni? – spytała
przyjaciółka patrząc na grupę przed nami. Lekko kiwnęłam głową i wzrokiem zaczęłam
szukać Justina. Nie było go tam. Mój plan poszedł się jebać, cudownie.
- Ali? – usłyszałam
cichy głos przyjaciółki. Zmarszczyłam czoło i spojrzałam na nią.
- Co? – warknęłam
- No bo mi się siku
zachciało no i wiesz, już nie mogę wytrzymać. – wyszeptała przygryzając lekko wargę.
Musiałam się kontrolować by nie wybuchnąć śmiechem.
- Idź do kawiarni może
ktoś tam jest. – dziewczyna kiwnęła i pobiegła w stronę budynku a ja
kontynuowałam przyglądanie się chłopakom. Nadal miałam nadzieje ze odszukam
Justina.
Chciałam go jakoś zgarnąć i mu wygarnąć. Niestety ten postanowił ze
nie przyjdzie. Co za dupek, myśli tylko o sobie. Westchnęłam cicho i
rozpuściłam włosy. Przeczesałam ręką splątane końcówki i wzięłam je do tyłu.
Zza moich pleców usłyszałam głośne chrząknięcie.
- Ciszej Jess bo nas
jeszcze usłyszą. – warknęłam odwracają się. Za mną nie stała Jess tylko ten
którego szukałam i obawiałam się najbardziej. Serce podskoczyło mi do samego gardła. Justin.
- Kto was usłyszy? –
spytał a jego brwi uniosły się ku górze.
Stanęłam na równe
nogi i po prostu się w niego wpatrywałam. Nie mogłam nic z siebie wydusić. Byłam
sparaliżowana strachem. Szatyn stał przede mną z rękoma w kieszeni i z tym
swoim łobuzerskim uśmiechem na ustach. Nie taki był plan. O mój boże,
oficjalnie po raz kolejny. Ja umrę
***
Nigdy bardziej nie
namęczyłam się z rozdziałem. Program w którym pisałam się zjebał i musiałam
dopisywać trochę rozdziału. Trochę beka jak przypomnę sobie w jaką furie
wpadłam jak myślałam ze straciłam cały rozdział. Juz nawet z blogiem chciałam kończyć.
Co do do rozdziałów
to powinniście mnie pobić ze nie dodaje. Ale teraz obiecuje ze będę dodawała
częściej. Na blogu pojawiła się nowa zakładka „Ogłoszenia” i tam będę pisała
kiedy będą kolejne rozdziały oraz cytaty.
Mam wielką nadzieje
ze rozdział się spodobał bo się z nim namęczyłam. Doceńcie moją prace i
skomentujcie.
Przepraszam za błędy
jeśli są. Napiszcie o nich a ja szybko je poprawie.
I jeszcze raz proszę KOMENTUJCIE!
Zależy mi na tym.
Wasza @ilymyJustin :)
tak długo czekałam i było warto! daj juz nastpeny! <3
OdpowiedzUsuńcudowne. next! @d0perihanna
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ten blog ma tak mało czytelników to jesy supier .
OdpowiedzUsuńnie mogłam się doczekać następnego rozdziału. strasznie byłam zła, że nie dodałaś go wcześniej, ale wybaczam ci hehs
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny ??
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział, jak zawsze i powiem ci że było warto czekać ;) nie mogę się doczekać następnego
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ciekawi co bd dalej
@Fucked_Up_Kid
omg! omg! omg!
OdpowiedzUsuńjaki świetny rozdział ojedijreuhe <3
ciągle się coś działo, do tego był długi, wspaniały, nic dodać nic ująć:)
@dimnesss
Cudowny! Świetnie się czyta, czekam na dalsze części<3
OdpowiedzUsuńzajebisty *o* jakbyś skończyła z blogiem to nie wiem co no haha masakra by była, bo jak na razie to jest to najlepsze ff jakie czytam :D
OdpowiedzUsuńdawaj następny
bosz adrenalina wzrasta :D jak byś skończyła z blogiem to nie wiem co bym ci zrobiła :) możesz mnie informować o nowych rozdziałach ?
OdpowiedzUsuń@bieberuhlz
Wow.! Świetny rozdział. Ciekawe co teraz zrobi Ali.. Hahah. Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach.? @LWWY__xx
OdpowiedzUsuńBoski rozdział, bosz i ta końcówka *o* Czekam na kolejny <3 @Stylesowaa
OdpowiedzUsuńDzisiaj przeczytałam całe opowiadanie i to jest mega! bede tu cie odwiedzać :D
OdpowiedzUsuńpoczątek cholernie nudny końcówka świetna
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny ;)
Zajebiste *o*
OdpowiedzUsuńbardzo doceniam Twoja pracę i podziwiam Cie ze chce Ci sie to nadal pisać. Co do rozdziału.. Zajebisty !! Czekam na następny <3 @julakk_69x
OdpowiedzUsuńhahahahah omg. świetny jest . naprawde doceniamy twoją prace ;*
OdpowiedzUsuńSzczerze to strasznie ciągnął mi się ten rozdział i jestem zła, bo przerwałaś w najważniejszym momencie:( Kocham tego bloga!
OdpowiedzUsuńDobrze, że został Ci ten rozdział i się nie usunął. ;) Co do rozdział zajebisty, zresztą jak każdy.
OdpowiedzUsuńWow, zajebisty czekam na nn =)
OdpowiedzUsuń@_shawty_x
genialny,trzyma w napięciu :d
OdpowiedzUsuńrozdział genialny, fabuła jest niesamowita, ale brakuje mi częstszych dialogów : ) no i są liczne błędy, ale jak na pierwsze ff jest genialne *___* oby tak dalej : ) / @NiallAkaMyHerox
OdpowiedzUsuńmasz talent kochana, genialnie piszesz : )
OdpowiedzUsuńAww spóźniony komentarz ;) bardzo mi się podoba ;) @_Roomies
OdpowiedzUsuńzajebisty!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń