Thirteen


Kilka promyczków słońca dostało się przez rolety do pokoju, wybudzając mnie z przyjemnego snu. Lekko otworzyłam oczy by przyzwyczaić się do światła. Po krótkiej chwili leniwie wstałam  z łóżka i poszłam do łazienki załatwić wszystkie ranne potrzeby. Gdy to zrobiłam wsunęłam swoje kapcie na nogi i wolnym krokiem skierowałam się do salonu. Była sobota a ja cały tydzień nie chodziłam do szkoły. Nie byłam chora tylko po prostu źle się czułam ale przede wszystkim nie chciałam spotkać Justina tak długo jak to możliwe.
Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie w salonie który wskazywał kilka minut po 9. Ziewnęłam cicho i poszłam do kuchni przywitać się za mamą którą była zajęta gotowaniem.
- Dzień dobry. – powiedziałam cicho przyglądając się jej poczynaniom. Nie rozmawiałam z nią dłużej niż 5 minut od poniedziałku. Próbowała kilka razy nawiązać jakąkolwiek dłuższą rozmowę ale bez skutków. Cóż, byłam uparta.
- Dzień dobry. – odpowiedziała nie zwracając na mnie uwagi. Podała mi talerz z dwoma tostami i mruknęła smacznego pod nosem.
Nie miałam ochoty jeść. Nie byłam głodna. Zjadłam jednego tosta a drugiego wyrzuciłam do kosza korzystając z nieuwagi mamy. Szybko wróciłam do swojego pokoju i weszłam pod prysznic. Byłam zmęczona i miałam nadzieje ze to mnie ożywi chodź trochę. Po kilku minutach wyszłam z pod prysznica. Założyłam szlafrok a włosy zawinęłam w ręcznik i poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i wzięłam telefon. Odblokowałam go i zauważyłam jedną nieprzeczytaną wiadomość od Jessica’i.

„Pamiętaj o naszej wczorajszej rozmowie.”

Westchnęłam głęboko i oparłam głowę o kolano. Wczoraj wieczorem rozmawiałam z Jessicą przez telefon co powinnam zrobić w mojej obecnej sytuacji. Mogłam już się przekonać na własnej skórze że Justin jest nieobliczalny. Teraz już wiem że już że jeśli kiedykolwiek będzie sprawiał wrażenie że dał sobie spokój z gnębieniem mnie, będzie to przedsmak kolejnej chorej akcji. Jess poradziła mi żebym poszła na kurs samoobrony w razie czego. Ale nie sadze żeby było mi to do czegoś potrzebne no bo Justin nie jest chyba aż takim idiotom by mnie pobić czy coś. Mimo to czułam lekki niepokój, więc postanowiłam ze raz mogę pójść na zajęcie, zobaczyć co i jak. Może mi się spodoba.
Wstałam z łóżka i wzięłam spodenki i krótką koszulkę po czym szybko się ubrałam. Nie suszyłam włosów bo chciałam żeby wyschły naturalnie chodź jeden raz. Nie miałam nic do roboty więc wzięłam laptopa i zaczęłam serować po internecie by zabić czas.

Justin’s POV

Zmęczony parkowałem auto pod domem Andy’iego. Ten kutas Peter znów czegoś chce. Przyrzekam że rozwalę mu mordę jeśli tylko mnie wkurwi. Wyszedłem z auta po czym szybkim krokiem ruszyłem w stronę drzwi. Miałem zamiar od razu wejść ale były zamknięte wiec musiałem zapukać. Stałem przed drzwiami z dobrą minutę gdy w końcu Victor mi otworzył. Minąłem go w drzwiach i ruszyłem do salonu.
- Oh ktoś tu nie w humorku. Może zaparzyć ci melisy na uspokojenie Justinku? – wybełkotał lekko wstawiony Victor siadając na kanapie.
- A może obić ci mordę żebyś zamknął tego ryja? – warknąłem posyłając groźne spojrzenie brunetowi. Podniósł ręce w geście obronnym i odwrócił wzrok nie chcąc zaczynać kłótni.
Oparłem się ręką o framugę drzwi i zirytowany zacząłem bawić się telefonem.
- Cześć Justin. – spojrzałem szybko na schody i zobaczyłem Andy’iego idącego w moją stronę. Uśmiechnąłem się lekko i przywitałem go w niedźwiedzim uścisku.
- W końcu widzę tutaj osobę której nie mam ochoty skopać dupy. -
Andy zaśmiał się lekko kręcąc głową.
- Po kim ty jesteś taki agresywny to ja nie wiem. – powiedział siadając na kanapie. – Siadaj. – Poklepał miejsce obok siebie dając znak bym usiadł obok. Podszedłem do niego po czym wygodnie usiadłem. Ted i Victor przyglądali się nam z zaciekawieniem. Obaj byli wstawieni. Posłałem im groźne spojrzenia na co prychnęli.
- Macie może jakiś problem? – spytałem sarkastycznie zaciskając pieści.
- Żeby to jeden Bieber. Na przykład teraz musze siedzieć w jednym pomieszczeniu z jednym dzieciakiem który ma się za niewiadomo kogo. – na jego usta wkradł się chamski uśmieszek którego miałem wielką ochotę się pozbyć.
- Skoro przeszkadza ci jego towarzystwo możesz stąd wyjść. – powiedział Andy całkiem poważnie. Zaskoczony spojrzałem na niego z podniesionymi brwiami a zaraz po tym przeniosłem swój wzrok na zmieszanego Teda który już najwidoczniej nie miał zamiaru się odezwać. Byłem mile zaskoczony zachowaniem mojego wuja. Ostatnimi czasy cały czas siedział cicho i podporządkował się Peter’owi. Kiedyś było inaczej, byli razem tym gównie ale Rivera musiał o tym zapomnieć.
- Gdzie on jest? – spytałem przeczesując rękom włosy.
- Aż tak ci się śpieszy? – odezwał się Peter schodząc po schodach.
- Po prostu nie widzi mi się spędzenie pół dnia czekając aż ruszysz dupe i zejdziesz mi powiedzieć czego chcesz. – powiedziałem posyłając mu sztuczny uśmiech.
Zignorował moją odpowiedź i usiadł na fotelu naprzeciwko mnie.
- Masz załatwić sprawę z Sommersem, wisi nam pieniądze. – prychnąłem głośno i spojrzałem na niego spod uniesionych brwi.
- Po to mnie tu wezwałeś? Jaja sobie robisz?
- Nie robie sobie jaj. Po prostu postanowiłem że przez jakiś czas będziesz dostawał łatwiejsze zadania, przez to że nie posłuchałeś się i nie zostawiłeś tej dziewczyny. Chociaż przyznam że zabawnie było patrzeć jak ci przyłożyła i nawrzeszczała na środku parku. Twoja mina była bezcenna, ale mimo to musisz dostać nauczkę żebyś nauczył się na przyszłość.
Wkurzony wstałem z kanapy i stanąłem obok komody.
- Co ci ona przeszkadza? Moje życie, mogę robić co mi się podoba a żaden kutas nie będzie mi mówił co mam robić.
- Nie mam się zamiaru z tobą kłócić Bieber, powiedziałem już swoje…
- Nie masz zamiaru się kłócić bo dobrze wiesz ze znów mógłbyś dostać wpierdol? -  roześmiałem się żałośnie i spojrzałem na niego kręcąc głową. – Jesteś jeszcze większą pipą niż myślałem.
Peter zacisnął lewą pięść i patrzył na mnie z pod byka.
- Nie zapominaj się Bieber, radze ci. Jesteś w moim gangu, ja tu rządze.
- Z tego co pamiętam razem z tobą rządzi jeszcze Andy. – przeniosłem na chwile wzrok na bruneta który tylko wpatrywał się tępo przed siebie.
- Masz zająć się Sommersem bez gadania, rozumiesz? – przełknął głośno ślinę i poprawił się na fotelu.
W odpowiedzi jedynie wywróciłem oczami. Nienawidziłem go od samego początku. Zawsze kładł mi kłody pod nogi ale dzięki temu stawałem się jeszcze lepszy. Robił to bo chciałby być tym kim ja jestem teraz. Fakt że dużo gangów, jakie są w pobliżu Stratford wiedziała kim był Rivera ale nie wszystkie. Jednak nie było gangu który by nie wiedział kim jest Bieber. Jestem najlepszy.
- Sommers będzie tam gdzie zawsze, około 19. Masz niczego nie spieprzyć.
- Nie jestem tobą wiec wszystko pójdzie gładko, jak zawsze. – powiedziałem idąc już wolnym krokiem w stronę wyjścia.
- Jeśli będziesz dalej się z nią zadawać wciągniesz ją w te całe gówno a tego chyba nie chcesz. Zastanów się nad tym.
Puściłem jego uwagę mimo uszu, i bez słowa wyszedłem z domu. Mimo że Peter jest idiotom, ma racje. Jeśli tak dalej pójdzie za kilkanaście dni będzie mogła leżeć nie żywa gdzieś w rowie a tego nie chce. Szybko wsiadłem do auta i ruszyłem do domu. Zapiłem papierosa by się trochę od stresować. Chciałem jedynie znaleźć się w domu, z dala od wszystkich.

Alison’s POV

- Jesteś pewna że dasz rade wrócić sama? Możesz zamówić taxówkę dam ci pieniądze. – powiedziała szukając portfela w swojej tobie.
- Dam rade, to tylko kilka przecznic. – mruknęłam cicho zakładając kurtkę.
- Ale będzie późno. Już teraz się powoli ściemnia a jest dopiero siedemnasta. Będziesz wracać po dziewiętnastej a wtedy będzie już całkowicie ciemno. Nie wiadomo kto się kręci o tej porze po ulicach. – moja mama jak zwykle dramatyzowała.
Wywróciłam dyskretnie oczami i wzięłam torbę z kanapy.
- Nic mi się nie stanie, jestem już dużą dziewczynką. – powiedziałam kierując się do drzwi. – Idę mamo.
- Uważaj na siebie, i pamiętaj że masz zadzwonić jak tylko skończysz trening! – nie odpowiedziałam już nic i wyszłam z domu. Na dworze nadal było jasno mimo ze powoli się ściemniało. Podłączyłam słuchawki do telefonu i już po chwili nuciłam swoje ulubione piosenki.
Nim się obejrzałam doszłam spacerkiem do budynku w którym odbywały się lekcje samoobrony. Schowałam telefon do torebki i spojrzałam na budynek. Do czego to doszło żebym chodziła na zajęcia pozalekcyjne i to dobrowolnie. Westchnęłam cicho i weszłam do środka.

*

Po dwóch godzinach katorgi skończył się trening. Zmęczona i obolała wyszłam z zajęć. Każda część ciała mnie bolała a na dodatek czułam się brudna. Chciałam jak najszybciej dojść do domu. Strasznie żałowałam że nie wzięłam pieniędzy od mamy tylko uparłam się żeby wracać na pieszo. Co mnie napadło? Chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu wybrałam drogę na skróty przez ulice na której wcześniej byłam tylko kilka razy i to w dzień. Nie licząc mnie, na ulicy byli jeszcze jacyś pijacy i narkomani którzy nie wyglądali na zbyt przyjaznych.
Weszłam pomiędzy dwa bloki idąc na jeszcze inne skróty. Okazało się to błędem jako że natknęłam się na mężczyznę opierającego się o ceglaną ścianę bloku. Chciałam się już zawrócić niezauważona ale niestety obcy zdążył mnie już zauważyć i zaczął iść w moją stronę. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam biegnąć. Niestety uniemożliwiły mi to jego silne ramiona. O mój Boże.
- O tej porze nie powinny się tu kręcić takie bezbronne dziewczęta jak ty. – poczułam jego gorący oddech na mojej szyi. Od razu przeszły mnie nie miłe dreszcze. Byłam przerażona. Chciałam się wyrwać ale uścisk faceta był za mocny.
- P-puść mnie! Pomocy! –krząknęłam głośno rozpaczliwie szukając pomocy u kogokolwiek. Niemal natychmiast mężczyzna zatkał mi usta dłonią.
- Nikt ci nie pomoże skarbie. – mruknął mi do ucha. – Zabawimy się trochę. – uśmiechnął się do mnie kpiąco i przyparł mnie do ściany swoim ciałem. Łzy nie pohamowanie leciały mi z oczu i nie mogłam nad nimi zapanować. Chciałam pokazać ze się nie boję i zacząć walczyć ale jak na razie mi to nie wychodziło. Nieznajomy położył rękę na moim pośladku po czym zaczął całować mnie po szyi. Patrzyłam na to wszystko sparaliżowana strachem. Robił ze mną co chciał. Nie mogłam na to pozwolić. Poczułam nagły przypływ adrenaliny i z całej siły kopnęłam go w krocze.
- Kurwa! – krzyknął gardłowo i upadł na kolana. Przyłożyłam mu jeszcze z pieści w nos i korzystając z okazji zaczęłam uciekać. Odwróciłam się na moment by zobaczyć czy nieznajomy już się pozbierał. Stawał właśnie z ziemi klnąc pod nosem.
- Ty suko! Ja cie zapierdole. – pisnęłam cicho odwracając głowę i nim zdążyłam cokolwiek zrobić wpadłam na kogoś.
- Przep.. – spojrzałam na osobę na którą wpadłam a moje oczy momentalnie się rozszerzyły. To Justin. Patrzył na mnie skołowany nie wiedząc co się dzieje.
- Zabije cie mała dziwko! – odwróciłam się szybko i zobaczyłam mężczyznę idącego w moją stronę. Przerażona schowałam się za szatynem.
- Co tu się dzieje? – spytał Justin patrząc na faceta który stanął naprzeciwko.
- Nic takiego, po prostu musze zająć się pewną sprawą. – z jego nosa sączyła się krew, a rękę nadal miał na swoim przyrodzeniu. – Przy okazji, masz tu swoje pieniądze Bieber. – nieznajomy  wyjął kopertę z kieszeni i rzucił ją szatynowi a ten zręcznie ją złapał. Skąd oni się znają do cholery?
- Całość? – spytał Justin licząc pieniądze.
- Tak. – mężczyzna przyglądał się szatynowi który liczył pieniądze i następnie przeniósł wzrok na mnie. – A teraz pozwolisz że nauczę kilka zasad tą śliczną dziewczynę. – uśmiechnął się łobuzersko w moją stronę i zaczął podchodzić do mnie wolnym krokiem. Justin spojrzał na mnie przez ułamek sekundy chowając kopertę do kieszeni i znów przeniósł swój wzrok na nieznajomego. Stanął przede mną zakrywając mnie swoim całym ciałem.
- Zrobisz jeszcze jeden krok a urwę ci jaja Sommers. – powiedział całkiem poważnie.
- Bieber, daj mi się z nią zabawić. Suka jest ostra i ktoś musi nauczyć ją kilku zasad. Odejdź już i zajmij się swoimi sprawami. – mężczyzna kompletnie zignorował Justina  i zaczął podchodzić w naszą stronę.
Potem wszystko działo się jak przez mgłę. Widziałam jedynie Justina rzucającego się na mężczyznę. Oparłam się o ścianę i powoli osuwałam się w dół. Miałam ciemne plamki przed oczami i nie mogąc nad tym zapanować, straciłam kontakt ze światem.



***


No i jest. Przepraszam was że nie dodawałam przez taki okres czasu ale co chwile coś mi wypadało. Najpierw nabyłam sobie kontuzji kolana a potem gdy było już ok dopadła mnie choroba. Chciałam coś napisać ale nie mogłam.

Ale za to mam dla was małą niespodziankę. Niestety dzisiaj jej jeszcze nie będzie ale pojawi że jutro lub pojutrze z nowym rozdziałem (może). :)

A co do rozdziału to jak wam się podobał? Jest akcja wiec jest ok hihi. Pisze w komentarzach swoje opinie bo przyjemnie się czyta.
Nie wiem co mam jeszcze napisać nie licząc tego żebyście KOMENTOWALI. Więcej komentarzy, szybciej rozdział :)

Jestem strasznie padnięta bo jest przed drugą. Mogą być błędy!

Kocham was! Wasza @ilymyJustin
 

19 komentarzy:

  1. Jest druga prawie w nocy a ja czytam twoje ff! To jest takie cudne, a jak sie Justin zachował. DAJ NASTEPNY :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest coraz bardziej ciekawsze. !!! Rozdział jest zajebisty. ;)
    czekam na następny. ; D

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham twojego bloga , kocham to co piszesz i kocham ciebie! <3
    czekam na następny :)
    @bieberuhlz

    OdpowiedzUsuń
  4. vfsdafdhasdahjdfa zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  5. Warto było tyle czekać na taki świetny rozdział. Wydaje mi sie ze to jeden z najlepszych!;)



    @dimnesss

    OdpowiedzUsuń
  6. jejku Juju taki awrr <3

    OdpowiedzUsuń
  7. ZAJEBISTE KJDSCUWJKS @d0perihanna

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejciu!!! Świetny rozdział ,Nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. coraz więcej się dzieje, super rozdział :DD
    nie mogę się już doczekać następnego,warto było czekać na ten <3
    super piszesz c:
    @biebsakaking_

    OdpowiedzUsuń
  10. coraz więcej się dzieje <3 genialny rozdział <3 czekam na next ;3

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja tu już prawie nadzieje traciłam... I nagle
    zjawia się Justin!
    Zajebiste! Chcę więcej<3

    OdpowiedzUsuń
  12. Podoba mi sie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział genialny, nie mogę się doczekać następnego i od razu przepraszam że mojekomentarze rzadko się pojawiają ale nie mam czasu
    @BeeMyNialler

    OdpowiedzUsuń
  14. Zajebiste, bardzo mi sie podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dopiero dziś nadrobiłam 3 rozdziały .. Dziewczyno ale Ty masz talent !! Akcja sie dzieje , nie mogę się doczekać następnego !! Teraz postaram się czytać i komentować na bierzaco ;** pozdrawiam <3 @_Roomies

    OdpowiedzUsuń
  16. SUPER :D masz talent :D ale serio.. kiedy nowy rozdział ? :D jak coś to mozesz mnie poinformować ? @Swaggirlnumber1

    OdpowiedzUsuń