Fourteen


Przeczytaj notke pod rozdziałem!

Glośne rozmowy wybudziły mnie ze snu. Próbowałam otworzyć oczy lecz nie mogłam. Ból głowy mi to skutecznie uniemożliwiał. Westchnęłam głęboko. I ponownie wysiliłam się na otworzenie oczu, ale i tym razem nie dałam rady. Powieki miałam strasznie ciężkie. Jakby siedziało na nich z tysiąc mrówek. Poruszyłam się lekko i od razu tego pożałowałem. Głowa pulsowała mi od bólu. Każdy najmniejszy dźwięk był nie do wytrzymania. Wciągnełam głośno powietrze próbując uśmierzyć przeszywający moje ciało ból.
- Budzi się. – usłyszałam wyciszony głos w oddali.
Gdzie ja jestem? Otworzylam bardzo powoli oczy i zamrugałam kilkakrotnie.
- Obudziłaś się. Jesteś w szpitalu. Nie znamy twojego imienia ani nazwiska, mogłabyś nam je podać byśmy mogli zawiadomić twoich rodziców? – spytała jasnowłosa kobieta patrząc na mnie z nad teczki. Troche zwolnij kobieto.
- Alison Buttler. Jak się tu znalazłam? – wychrypiałam cicho.
- Z opowiadań twojego chłopaka zemdlałaś. Nie miałam szansy dowiedzieć się wiecej informacji gdyż gdy odwróciłam się na moment, zniknął. – ściągnęła lekko brwi i zaczeła uzupełniać coś w swojej teczce. Chłopaka? Ja mam chłopaka? Nie przypomniam sobie. Może mam zaniki pamięci? Bo jeszcze wczoraj go nie miałam. Nie pamiętam tego jak zemdlałam i gdzie byłam.
- Emm a jak ten chłopak wyglądał? – pielęgniarka spojrzała na mnie skonsternowana przyglądając się uważnie.
- Szatyn, około 18 lat. Dobrze ubrany i bardzo przystojny. – powiedziała a cień uśmiechu przeleciał jej przez twarz ale szybko go ukryła pod obojętnym spojrzeniem. Przyjrzałam się jej uważnie i mogłam zauważyć że jest jeszcze bardzo młoda. – Jak byś mogła to podaj proszę numer do twoich rodziców.
- Dobrze. – mruknęłam cicho i podyktowałam jej numer do mamy.  Pięlegniarka na chwile odeszła a ja miałam chwile dla siebie. Szatyn, młody i przystojny. Justin. No tak, to było wiadome.Momentalnie do glowy napłynęły mi wcześniejsze wydarzenia. Zajęcia samoobrony, następnie zboczeniec, i superbohater Justin który stanął w mojej obronie. Zastanowia mnie skąd oni się znają. No bo na pewno to nie był przypadek. Kolejne czego nie mogę zrozumieć to pomoc Justina. Najpierw robi wszystko by mnie zniszczyć a następnie ratuje. I tak kilka razy. Nękanie i pomoc. Co on pogrywa? Znam go.. Właściwie to go nie znam. Wiem o nim praktycznie tyle co nic. Nazywa się Justin i Bieber. Nawet nie wiem ile ma lat. Westchnęłam cicho i ręką dotknęłam czoła. Było zabandażowane do okoła głowy. Cholera. Przygryzłam lekko wnętrze policzka i zaczełam się rozglądać. Nie licząc mnie na sali była jeszcze czwórka ludzi. Dwojka starszych ludzi, dziecko i kobieta w średnim wieku. Leżałam najbardziej w rogu odgrodzona malutkim parawanem. Ściany były koloru białego tak samo jak sufit. Całe pomieszczenie było takie nie przyjemne. Nie lubie szpitali.
- Zadzwoniłam do twojej mamy i będzie tu za chwilę. – podskoczyłam zaskoczona jej obecnością. Stała przy moim łóżku uśmiechając się do mnie sztucznie. Może już odejść. Uśmiechnełam się nieśmiało i spuściłam wzrok. Czego ona jeszcze chce? Mam jej powiedzieć że może już iść czy nadal będzie tak stała? Przygryzła lekko wargę i rozejrzała się dookoła.
- Ten chłopak co się przywiózł. Emm jak ma na imie? – Zmarszyczłam lekko czoło a moje brwi uniosły się ku górze. Co ją to interesuje?
- Justin, a dlaczego pani pyta? – odpowiedziałam siląc się na miły ton.
- Tak bez przyczyny. Jesteście parą? – czuje się troche jak na komisariacie. Skrzyżowałam ręce na piersi.
- Co panią to interesuje? – odpowiedziałam chlodno gdy ta mierzyła mnie wzrokiem.
- Tak z ciekawości. Jest bardzo czarujący. – wydeła wargi uśmiechając się przy tym do siebie i odeszła.Czarfujący i zdecydowanie za młody dla niej. Prychnęłam i poprawiłam się na łóżku. Spojrzałam na nią kątem oka i zauważyłam jak mizia się z jednym z lekarzy. Litości, ona jest w szpitalu.
 Zczełam poraz kolejny bawić się palcami zwalczając nude. Chętnie posłuchałabym muzyki. Spojrzałam  na szafeczkę obok mnie i zauważyłam że nie mam torby. Kurwa! Spanikowana zaczełam rozglądać się wokół uslinie próbując ją znaleźć ale niestety na marne. Musiała zostać w tej pieprzonej alejce. Pokręciłam lekko głową zrezygnowana. Cudownie.
Po niecałych 10 minutach jak sądze do sali weszła zdenerwowana mama.
- O mój Boże, Alison! Nic ci nie jest? Dobrze się czujesz? Oh wiedziałam że nie powinnam cię puszczać samą na te zajęcia. W ogole nie powinnam cie na nie puszczać! Mogła ci się stać krzywda. Wiesz jak ja się martwiłam gdy nie odbierałaś telefonu? Na policje chciałam dzwonić. Twój ojciec o niczym jeszcze nie wie, nadal jest w pracy. Zapewne zawału by dostał gdyby się dowiedział że coś ci się stało. – naskoczyła na mnie przez co ból głowy dal o sobie znać. Złapałam się za głowe i zaczełam rozmasowywać czoło.
- Przepraszam. – mruknęłam cicho zawstydzona.
- Nie przepraszaj. – pokręciła lekko głową i uśmiechnęła się do mnie pocieszająco. – Jak się czujesz kochanie? Bardzo cie boli?
- Czuje się dobrze mamo. Bywało gorzej. – spojrzałam na nią poprawiając się.
- Jak się stało że zemdlałaś? Od pielęgniarki wiem do szpitala przywiózł cie jakiś chłopak. Kim on był? – przygryzłam lekko wargę próbując wymyślić szybko jakąś wiarygodną wymówke. Nie powiem jej że ktoś próbował mnie zgwałcić. Wtedy rozpoczęłaby się trzecia wojna światowa. Musiałabym także powiedzieć co robił tam Justin. Nie mogłam tego zrobić. Ni stąd ni z owąd pojawila się blond pielęgniarka strasząc przy tym mnie i mame przy okazji.
- Proszę pani. Proszę nie zadręczać córki pytaniami. Jest jeszcze słaba bo omdleniu.  – uśmiechnęła się do niej ciepło. Dzięki niej nie musze się tłumaczyć teraz mamie i mam chwile na wymyślenie wiarygodnej historyjki.
- Kiedy będę mogła zabrać stąd córkę? –spytała moja rodzicielka zerkając raz na mnie a raz na blond włosą kukłe.
- Jeszcze lekarz zrobi króciutkie badania i będzie mogła pani jechać razem z Alison do domu. – prychnęłam cicho patrząc na nią żałośnie. Nie przypominam sobie żebyśmy przechodzily kiedykolwiek na ty. Rodzicielka wysłała mi karcące spojrzenie na co dyskretnie wywróciłam oczami.
- Dobrze. – powiedziała mama i rozebrła się ze swojego letniego plaszczyka i powiesiła na wieszaku obok mojej kórtki  i torby. Oni mnie rozebrali? Chwila..
- Moja torba! – krzyknęłam szczęśliwa. – Myślałam ze ją zgubiłam.
- Ciszej troche. – skarciła mnie mama i pokręciła głową.
Po kilku minutach przyszedł do nas lekarz. To ten z którym się miziała blondyna.
- Dzień dobry. Jeśli Pani pozwoli chciałbym zbadać pańską córkę. – spojrzał na moją mame i posłał jej ciepłe spojrzenie. Głos miał głęboki i męski. Był około 30 ale był gorący. Blondyna ma gust, przyznaje.
- Proszę bardzo. Alison ide na korytarz zadzwonić do twojego ojca. Za moment wróce. – poprawiła bluzkę i wyszła z sali. Spojrzałam wyczekująco na lekrza który notow coś w swoim zeszycie. 
Wykonał kilka podstawowych badań a teraz oglądał moje ciało.
- Masz troche siniakow na plecach. Ktoś cię pobił? – powiedział nadal przyglądając się moim plecom.
- Byłam na kursie samoobrony. – mruknęłam cicho lekko zawstydzona i skrępowana.
- Rozumiem. – powiedział cicho. Przestał już mnie badać dzięki czemu czułam się dużo swobodniej. To było upokarzające.  – A teraz powiedz mi jak to się stało że zemdlałas. – patrzyl na mnie ze ściągniętymi brwiami. Jego oczy były w róznych odcieniach szarego. Jego wzrok był tak intensywny że nie mogłam wydusić słowa.
- Ja… Emm no. Wracałam z zajęć i spotkałam swojego kolege. Nagle zrobilo mi się słabo no i straciłam świadomość. To wszystko. – bawiłam się swoimi splecionymi palcami unikając jego wzroku. Mogłam wymyślec coś lepszego.  Oblizał swoją górną wargę i spojrzał na ułamek sekundy na moje piersi. Zboczeniec!
- To by było na tyle. To twój wypis. Możesz już jechać do domu, nic już cie tu nie trzyma. – uśmiechnął się słabo i odszedł.
- Dziękuje. – mruknęłam już bardziej do siebie bo jego już tu nie było.
Zaczełam się ubierać. Po chwili dołączyła do mnie mama.
- Masz wypis. – podalam jej kartkę i ubrałam kórtkę. Zarzuciłam torbę na ramie i rozejrzałam się upewniając się czy wszystko mam.
- Masz wszystko? – spytała mama na co pokiwalam glową. – A zatem jedziemy.  – wyszłyśmy z sali pokierowałyśmy się do wyjścia. Przy recepcji stała jasnowłosa pięlgniarka.
- Dowidzenia Alison, uważaj na siebie. – uśmiechnęła się do mnie bawiąc się końcówkami włosów.
- Część. – powiedziałam cicho i otworzyłam drzwi.
- A i pozdrów Justina. – momentalnie odwróciłam się w jej strone. Oczy praktycznie wyszły mi z orbit.
- Oczywiście. Już biegnę. – krzyknęłam do niej uśmiechając się przy tym najsztuczniej jak potrafiłam i wyszłam ze szpitala. Mama była zajęta rozmową przez telefon wiec nic nie słyszała. Dzięki Bogu.
Wolnym krokiem poszłam do samochodu i usiadłam z przodu po stronie pasażera. Po chwili jechałyśmy już w ciszy do domu.

*

- Dobranoc. – powiedziałam do rodziców i szybkim krokiem ruszyłam do pokoju. Czułam się całkiem dobrze. Prysznic i nowy opatrunek poprawił mi troche samopoczucie.  Weszłam do pokoju i sięgnęłam po torbę wyjmując z niej wszystkie rzeczy. Brudne ciuchy z treningu rzuciłam do kosza. Sprawdziłam telefon i zauważyłam 16 nieodebranych połączen i 4 smsy. Nie odczytując wiadomości usunęłam je do kosza. Wywróciłam oczami  i miałam już polożyć się do łóżka gdy usłyszałam samochód pod domem. Odłozyłam telefon na szafeczkę i z ciekawości podeszłam do okna.  Otworzyłam lekko okno i wyjrzałam. Przed domem stał czarny Rang Rower. Nie musiałam się długo zastanawiać do kogo należy. Przyglądałam się mu próbując dostrzeć twarz szatyna ale nie mogłam nic dostrzeć ze względu na to że było już całkowicie ciemno a latarnie nie działały. Jednak wiedziałam że on mnie widzi więc uśmiechnęłam się nieśmialo  w ramach podziękować. Byłam mu mimo wszystko bardzo wdzięczna. Po chwili usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Szybko podeszłam do telefonu i odczytałam wiadomość.
Od: Nieznany
„Nie ma za co.”
Wróciłam szybko do okna ale samochodu już nie było. Uśmiechnełam się sama do siebie, zamknęłam okno i poszłam spać.


***

JEST! Nie wierze w to ale jest rozdział. Tak bardzo was przepraszam za zwłoke. Najpierw miałam problemy z komputerem no i musiałam zmienic windowsa no i wszystko mi przepadlo. No i pracowałam też nad tą niespodzianką hih. A teraz gdy miałam go dodać nie miałam prądu a potem Internety ale rozdział jest.
Co do rozdziału, to jest troche do dupy. Nie napisałam go tak jak chciałam ale to może dlatego że znów jestem chora no i mam gorączkę.  Sprawdziłam go ale na 34792394% są błędy.

No i teraz ten suprasj.


Niespodzianką jest nowe ff które zaczynam pisac. Według mnie będzie lepsze niż to. Mam na niego lepszy pomysł. No i dziękuje Magdalenie która mnie na niego namówiła. : )

Na razie blog jeszcze wygląda troche do dupy ale nie mogłam już dłuzej czekać a więc o to on. 


Summer Secret Story

Śmierć
Wakacje
Uczucie
I tajemnica która zmieni wszystko.

"Wszystkie tajemnice które skrywane były przede mną przez całe moje życie wyszyły na jaw w ciągu dwóch miesięcy."

Jej życie już nigdy nie powróci do normy a on nigdy nie zniknie z jej głowy...

Wasza @ilymyJustin :)

13 komentarzy:

  1. cudny rozdzial :) fajnie zaczelas pisac drugie ff chetnie przeczytam x @Stylesowaa

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi sie rozdział i drugie ff tez bede pewnie czytała. kocham twoje opowiadania. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. t5y6u7igtrfd kocham @d0perihanna

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudny! Ale nie każ juz nam tyle czekać na rozdział :d

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział mega :3 czekam na nn
    @bieberuhlz

    OdpowiedzUsuń
  6. Super że już jesteś. Codziennie sprawdzalam czy przypadkiem nie dodalas nowego rozdziału. Taka moja paranoja xd rozdział super,czekam na kolejny. Aa i fajnie że piszesz nowe ff :d buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. weszłam tak o zeby zobaczyc czy jest ale myslałam ze nie bedzie a tu taka niespodzianka ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie wszystko ale dodawaj częściej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jest po prostu cuuudowny :*
    A ty masz niesamowity talent dziewczyno :***
    Z niecierpliwością czekam na następny i życzę ci duuużo weny żebyś dodała go jak najszybciej. Zapraszam do mnie i mam nadzieję, że wyrazisz tam swoje zdanie: http://in-the-mirror-of-the-everyday-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawy rozdział *.* nie mogę doczekać się kolejnego ;) @_Roomies

    OdpowiedzUsuń
  11. Szablon i opowiadanie mega ! <3 Mam nadzieję że wrócisz niebawem z nowym rozdziałem bo wciągnęłam się i to bardzo <3

    http://second-vistage-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń