Six


Alison’s POV
Szłam wzdłuż autostrady mając nadzieje, że znajdę cokolwiek co wskaże mi gdzie jestem ale jak na złość nic takiego nie było. Zmęczenie i głód coraz bardziej mi doskwierały. Zjadłabym wszystko, no prawie bo flaków nigdy nie ruszę. Ruszają się tak w tym talerzu  i… są po prostu obrzydliwe. Głośno westchnęłam, złapałam się za włosy, i mocno pociągam, by się trochę wyładować. Na filmach działało, szkoda ze nie w rzeczywistości. Zirytowana sytuacją zaczęłam kopać kamienie, by się czym zająć. Justin mieszka na jakimś kompletnym odludziu, bo nie widziałam ani jednego domu po drodze. Nic, zupełnie. Żadnych ulic, zwierząt, czegokolwiek. Nic, tylko autostrada po której jeżdżą raz na jakiś czas auta, co lepsze żaden z kierowców do tej pory nie zatrzymał się, nie spytał czy mi pomóc, tak jak by mnie tu w ogóle nie było. Bezduszni palanci. Po chwili zaczęłam zastanawiać się czy Justin zauważył że nie ma mnie w samochodzie w którym mnie zostawił. Oby nie, bo to daje mi więcej czasu na ucieczkę. Szczerze mówiąc nie bałam się jego. Zdaje sobie sprawę z tego ze jest niebezpieczny, ale tak naprawdę uratował mnie i to dwa razy. Pominę fakt ze zaatakował mnie w szkole, czy to ze mnie porwał. Jestem pewna ze w głębi duszy jest kochany i dobry, no bo przecież każdy ma w sobie chociaż odrobinę dobra, w końcu uratował mnie. Oh super to teraz będę cały czas myślała o nim jak o wybawicielu? I czemu ja w ogóle o nim myślę, boże jestem taka głupia. Potrzasnęłam lekko głową, karząc siebie za myślenie o tym dupku, nie zasługiwał na to. Żeby odciągnąć się od wszystkich myśli, które nie dawały mi spokoju, zaczęłam nucić sobie pod nosem swoje ulubione piosenki jednak szybko mi się to znudziło, pyzatym brzmiałam jak bym miała się zaraz zesrać. Wyjęłam telefon i spojrzałam na zegarek, który wskazywał 10:20.  Szłam dopiero 20 minut a czułam jak bym maraton przebiegła. Okręciłam się wokół własnej osi, by rozglądnąć się po okolicy. Wokół mnie byłe małe jeziorko, i pole, nic więcej ale właściwie to jeziorko mogłoby  mnie uratować. Ekspresowym tempem przebiegłam po autostradzie w stronę jeziorka. Kto by pomyślał że jakiś zbiornik  wody mnie uratuje? Od dziś kocham jeziora, wszystkie! Usiadłam na trawie i z uśmiechem na twarzy wybrałam numer do Jessici, mając wielką nadzieje ze odbierze. Po chwili usłyszałam głos w słuchawce który mówił mi ze blondynka ma wyłączony telefon, albo znajduje się po za zasięgiem sieci. 
- No kurwa. – warknęłam na głos. Jestem w czarnej dupie, dosłownie. Głośno jęknęłam nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje. Jess zawsze ma włączony telefon, ale teraz postanowiła go wyłączyć. Ohh zabije ją gdy tylko się spotkamy, a jej śmierć będzie wolna i bolesna. Zaczęłam szukać w kontaktach kogoś kto mógłby mi pomóc, ale nie miałam żadnej innej bliskiej osoby która mogłaby by to zrobić, nie licząc oczywiście rodziców. Nie mogłam do nich zadzwonić, bo myśleli ze jestem u Jess, a gdybym powiedziała im gdzie jestem, uziemili by mnie do końca życia. Gdy chciałam już zablokować telefon, zauważyłam ze cos mi w nim nie pasuje. Zaczęłam skanować wzrokiem każdy szczegół na ekranie, ale oczywiście nie mogłam nic znaleźć. Zrezygnowana miałam po raz kolejny zablokować telefon gdy zauważyłam ze nie mam zasięgu. Momentalnie wstałam na równe nogi i zaczęłam unosić telefon ku górze, sprawdzając czy może nie złapałam zasięgu. Machałam telefonem jak opętana, chodząc w tą i powrotem. Weszłam na pień drzewa i podniosłam rękę w której miałam telefon jak najwyżej mając nadzieje ze moje próby uzyskania zasięgu na coś się przydają.
- No dalej.. – powiedziałam zdesperowana. – proszę no.. – błagalnie spojrzałam na telefon mając nadzieje ze to pomoże. Mój telefon się najwyraźniej nade mną zlitował, ponieważ zauważyłam ze złapałam zasięg. – Boże dzięki ci! – krzyknęłam szczęśliwa, wciąż nie zmieniając pozycji, by nie ryzykować utraty zasięgu. Jak najszybciej odszukałam w kontaktach numer przyjaciółki i od razu do niej zadzwoniłam. Włączyłam głośno mówiący, i zaczęłam po raz kolejny błagać telefon by odebrała. To chyba powinno się leczyć, bo zdarza mi się to coraz częściej. Mieniły 3 sygnały a dziewczyna nadal nie odebrała. Miałam się już rozłączyć, gdy usłyszałam zaspany głos po drugiej stronie. Uratowana!
- Halo?  - jej głos wskazywał na to ze już nie spała już od kilku minut, na szczęście.
- Jess! Musisz po mnie przyjechać, teraz. Zaraz ci powiem gdzie dokładnie. – powiedziałam szybko bojąc się ze znów padnie mi zasięg.
- Gdzie mam po ciebie przyjechać? Ali jest po 10, ludzie o tej porze jeszcze śpią.
- Jestem na jakimś odludziu, proszę cie ratuj! – krzyknęłam zdesperowana.
- Jakim odludziu? O czym tu mówisz – powiedziała blondynka, a ja mogę się założyć ze właśnie marszczy czoło.
- Wytłumaczę ci wszystko, ale po mnie przyjedź. – w moim głosie można było wyczuć złość, zmęczenie a przede wszystkim desperacje która wzrastała z każdą sekundą.
- Dobra, gdzie jesteś dokładnie?  - odetchnęłam z ulgą gdy usłyszałam słowa przyjaciółki. Opisałam jej miejsce w którym się znajduje najdokładniej jak umiałam, a ona powiedziała ze będzie jak najszybciej. Usiadłam na trawie, i zaczęłam wrzucać kamyki do wody przy okazji podziwiając widok przede mną. Gdyby nie to ze jestem w takie a nie innej sytuacji, cieszyłabym się ze trafiłam w to miejsce, bo jest naprawdę piękne. Po raz kolejny dziś zaczęłam rozmyślać, o wszystkim co mi się przydarzyło. Szczerze mówiąc to tego nie chciałam, mimo ze to świetnie zabija czas, ale nie umiałam zapanować nad myślami które wparowały mi do głowy. Zastanawiałam się kim jest Brown i czemu Justin tak go nienawidzi. Brown był tak mniej więcej w moich wieku, bynajmniej na takiego wyglądał,  był przystojny nie powiem ze nie, więc czemu postanowił dobierać się do mnie, przecież mógł mieć praktycznie każdą dziewczynę. Nie rozumiałam  też tego po co do mnie strzelał, przecież to nie miało najmniejszego sensu, skoro nawet mnie nie znał. Ale zawsze mógł strzelać do Justina tylko czemu? Widziałam po jego zachowaniu że raczej nie darzył go miłością, wręcz przeciwnie, ale to chyba nie powód by od razu do nas strzelać. Miałam zdecydowanie za dużo pytań. Podrapałam się lekko po głowie, przygryzając wargę mając nadzieje ze wymyśle jakieś logiczne wyjaśnienie czemu się tak nie lubią, ale na nic. Moje myśli skupiły się teraz na Justinie. W szkole przeraził mnie do szpiku kości, powodując tym, że bałam się go bardziej niż kogokolwiek ale gdy uratował mnie z rąk tego idioty, strach zniknął jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Nadal się go trochę boje, bo to dupek, i niewiadomo co mu strzeli do głowy, ale jakoś nie czuje się w niebezpieczeństwie. To naprawdę dziwne. A poza tym jest nieziemsko przystojny. Ma idealnie nieskazitelną cere, której na pewno mu zazdrości nie jedna dziewczyna. Jego fryzura, która jest dokładnie dopracowana, a każdy jego włos jest dokładnie ułożony na swoim miejscu. Ciekawe ile siedzi przed lustrem  za nim wyjdzie z domu. Ma piękny uśmiech, i malinowe usta, które aż proszę się o pocałowanie. Mimo ze jest szczupły, jest bardzo dobrze zbudowany i mimo że nie widziałam jego klatki piersiowej, mogę dać się pociąć ze ma niezły kaloryfer. Widziałam jego ramiona które są umięśnione, i to mi wystarczy by móc twierdzić ze ma całkowite wyposażenie ciała w mieśnie.  Lecz najpiękniejszą rzeczą, są jego oczy w które mogłabym wpatrywać się całe dnie. Są cudowne. Nigdy nie spotkałam osoby które miała by tak piękne tęczówki jak on. Właściwie to mogłabym pomyśleć że jest aniołem, gdyby nie ten jego podły charakterek. Strasznie ciekawiło mnie, kim on tak naprawdę jest, no bo zwykłym nastolatkiem to na pewno nie.  Zaczęłam wymyślać kilka teorii ale żadna mi do niego nie pasowała. Przestałam w końcu myśleć o Justinie, i wstałam z ziemi. Wyjęłam telefon z kieszeni, i spojrzałam na zegarek który wskazywał na 10:40. Boże, ile można jechać. Wywróciłam oczami głośno westchnęłam, kładąc rękę na biodrze. Stałam tak bez ruchu, i podziwiałam widoki, gdy usłyszałam głośne chrząknięcie. Nareszcie Jess.
- No w końcu przyjechałaś. -  odechnełam z ulgą, ciesząc się jak małe dziecko że przyjechała, bo nie miałam zamiaru gnić tu dalej. Odwróciłam się w stronę przyjaciółki z uśmiechem na ustach, ale od razu zniknął, gdy zamiast Jess stał tam Justin, ze złowieszczym uśmiechem na ustach, a jego oczy cisnęły pioruny w moją stronę.
- Chyba nie mnie się spodziewałaś. – powiedział sarkastycznie a z jego głosu można było wyczuć ze nie jest zadowolony. Szatyn zaczął kierować się w moją stronę, a ja momentalnie cofnęłam się o kilka kroków w tył. Niestety na moje nieszczęście potknęłam się o korzeń drzewa, a telefon wypadł mi z ręki. Nim się zorientowałam byłam już w wodzie. Spojrzałam na Justina który trzymał się za brzuch i zwijał się ze śmiechu, podczas gdy ja byłam w lodowatej wodzie. Chciałam stanąć na dnie i po prostu wyjść z wody, ale nie czułam gruntu, wiec zaczęłam panikować, bo nie potrafiłam pływać. Po chwili zaczęłam się topić.
- Justin! – krzyknęłam, ale nie zwracał na mnie uwagi. Był zbyt zajęty śmianiem się ze mnie. – Justin, topie się! – pisnęłam jeszcze raz. Nie mogąc dłużej utrzymać się na powierzchni, zanurzyłam się pod wodę. Nie mogłam złapać oddechu i zaczęłam się dusić. Po chwili jednak poczułam parę silnych rąk obejmujących mnie w pasie, a po kilku sekundach byłam już na powierzchni. Nie za bardzo kontaktowałam, wiec nim się zorientowałam leżałam już na trawie. Łapczywie wciągałam powietrze, bojąc się że znów się zacznę dusić. Spojrzałam na Justina który był przemoczony do suchej nitki, właściwie to tak jak ja, tylko z jedną różnicą. On nadal wyglądał sexownie a ja pewnie jak ziemniak.
- Dziękuje ci. – wyszeptałam cicho ale tak by  szatyn mógł usłyszeć.
- Znam cie od kilkunastu godzin, a już zdążyłem tyle razy uratować twój tyłek. – lekko uśmiechnął się w moją stronę, na co odpowiedziałam mu tym samym. Przeniosłam swój wzrok na jeziorko w którym przed chwilą się topiłam. Nie wyglądało na głębokie, wręcz przeciwnie. Usiadłam wygodnie, rozkoszując się ciszą, gdy przypomniałam sobie o swoim telefonie, który wypadł mi z ręki. Wstałam i zaczęłam go szukać. Musiałam wyglądać komicznie, bo Justin patrzył na mnie jak bym była chora psychicznie ale postanowiłam nie zwracać na niego uwagi i dalej szukałam mojego telefonu. Po kilkunastu sekundach, odnalazłam swoją zgubę i zaczęłam się jej uważnie przyglądać. Naszczecie nie było żadnych zadrapań. Odetchnęłam z ulgą, i odwróciłam się w stronę szatyna który stał już przy autostradzie.
- Chodź. – podeszłam do niego szybkim krokiem, nie odzywając się ani słowem. Zauważyłam ze kieruje się w stronę samochodu, który stał kilka metrów dalej. W aucie był ktoś jeszcze, ale postanowiłam nie zwracać na to uwagi. Justin stał już przy samochodzie, otwierając drzwi od strony kierowcy. – Chodź tu i wsiadaj. – powiedział głośno bym mogła go wyraźnie usłyszeć. Że co? Nie jadę z nim! – Powiedziałem żebyś tu przyszła. – powiedział jeszcze głośniej, a w jego głosie wyczułam czystą złość, jednak nadal nie nie ruszyłam w jego stronę i stałam w miejscu gdzie mnie zostawił. – No kurwa. – powiedział po czym, zamknął drzwi od samochodu i zaczął kierować się w moją strone. No to po mnie.
- Ali? – odwróciłam się za siebie i zobaczyłam swoją przyjaciółkę, wychodzącą ze swojego samochodu. Czyli ze uratowana?
- Jess, całe szczęście! – z ulgą podbiegłam do  niej, i mocno przytuliłam.
- Taaak. – powiedziała lekko zaskoczona moim zachowaniem. – Co on tu robi? – wskazała lekko głową na Justina który stał nieruchomo kilka metrów od swojego auta wpatrując się w nas.
- Wytłumaczę ci wszystko potem, ale teraz jedźmy. – blondynka jedynie kiwnęła lekko głową i wsiadła z powrotem do auta a ja od razu zrobiłam to samo. Otwierając drzwi od auta, spojrzałam jeszcze raz na szatyna, który nadal stał nieruchomo w jednym miejscu. Mimo dzielącej nas odległości, widziałam gniew w jego oczach. Odrywając wzrok od Justina, pośpiesznie wsiadłam do auta. Usiadłam wygodnie, zapięłam pas i oparłam głowę o szybę. Jessica nie pytała mnie o to co stało się wcześniej, najwyraźniej widziała ze jestem zmęczona i nic jej teraz nie powiem. Teraz marzyłam jedynie o gorącej kąpieli i znalezieniu się jak najszybciej w swoim łóżku.
Justin’s POV
Rozwścieczony wsiadłem do samochodu. Odpaliłem silnik, i ruszyłem w stronę domu. Chaz siedział w ciszy patrząc przed siebie. Dobrze wiedział ze gdyby się odezwał mogło by mnie to jeszcze bardziej wkurzyć. Wyjąłem ze schowka paczkę papierosów, poczym  jednego zapaliłem by się od stresować. Ta dziewczyna jeszcze nie wie w co się wpakowała. Uciekając ode mnie, ściągnęła na siebie same kłopoty. Nikt nie zadziera z Justinem Bieberem i nie ponosząc konsekwencji. Nikt.

***
Oto jest. Ten rozdział był najgorszym do napisania jak na razie. Pisałam go ponad 4 godziny, i mam wielką nadzieje ze chociaż trochę się spodobał. Nie mam kompletnie weny, i nie mogę na to nic poradzić. Zapraszam do komentowania, bo to dla mnie naprawdę ważne. Kolejny postaram się dodać jak najszybciej.
I jest jeszcze jedna sprawa. Nie wiem czy sens jest bym dalej pisała to ff. Nie chodzi o to ze nie mam weny czy coś, tylko o to że mam wrażenie ze jest słabe i większości się nie podoba. Z niecierpliwością czekam na wasze opinie.
Wasza @ilymyJustin. Ily :)


PS. Rozdział niestety nie jest sprawdzony więc może być kilka błędów!

25 komentarzy:

  1. CUDO!!! ale wez pisz dalej jest dobre :D

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest super, koncówka genialna . piszesz dobrze wiec nie przestawaj <3

    OdpowiedzUsuń
  3. NIE KOŃCZ TEGO PISAĆ TO JEST ZAJEBISTE!! kocham to poprostu <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiste asdlkj next @KMasowska

    OdpowiedzUsuń
  5. Bosz cudo *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Daleeeeeeeeeeeeeeej kc

    OdpowiedzUsuń
  7. fajny rozdział
    środkowa część trochę nudna ale może to przez to że nie jestem Beliebers

    jak na moje oko nie było błędów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak możesz być liczbą mnogą? chyba belieber :D

      Usuń
  8. Zajebiste *-* afagasghfa <3 @swag__69

    OdpowiedzUsuń
  9. chce jeszcze! : *

    OdpowiedzUsuń
  10. opowiadanie jest cudowne ;) ... i pisz dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziewczyno, ja co dzien tu wchodzę by sprawdzić czy coś napisałaś, a ty mówisz, że ty nie wiesz czy to ma sens.
    Ja kocham ten blog <3 W gruncie rzeczy pewnie dlatego że jestem belieber.
    Pisz, pisz. Masz talent. Pomimo głównych spraw czyli Justin i Ali, to wspaniale opisujesz sytuację lub przemyślenia bochaterów.
    Ja też piszę. Gdy mam wenę to poprostu zapisuje sobie w telefonie na notatniku skrótami najlepsze pomysł, a potem je łącze.
    Mam ogromną nadzieję że będziesz pisać dalej, bo to już trzeci mój ulubiony blog który. może nie zostać skończony.
    POWODZENIA <3<3

    OdpowiedzUsuń
  12. Co ty gadasz twoje ff jest cudowne *.* I rozdzial tez jest swietny :) @Stylesowaa

    OdpowiedzUsuń
  13. CO TY W OGÓLE PISZESZ, ŻE NIE JEST DOBRY?! NO TAK MASZ RACJĘ, BO ON JEST GENIALNY I ZAJEBISTY *_* NAPRAWDĘ MASZ TALENT I ŚWIETNIE PISZESZ ♥ JESTEM CIEKAWA CO BĘDZIE DALEJ Z JUSTINEM I JEGO CHORYM WŚCIEKANIEM SIĘ NA WSZYSTKO *_* ALE W SUMIE KOCHAM GO TAKIEGO, WIĘC OBY DUŻO TAKICH SCEN BYŁO *_* ŻYCZĘ WENY : ) ILY ♥ / @NiallAkaMyHerox

    OdpowiedzUsuń
  14. Pisz dalej, proszę. To jest cudowne <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Myślę że opłaciło się męczyć cztery godziny nad rozdziałem bo wyszedł genialny!!!!! Uwielbiam to opowiadanie i żebyś nawet nie myślała o kończeniu pisania,nie pozwolę ci na to;)

    Pozdrawiam i życzę weny
    @dimnesss

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeju, świetny rozdział. Naprawdę polubiłam to opowiadanie. Bardzo.dobrze piszesz, choć wyłapałam parę błędów. Czekam na nn i jestem strasznie ciekawa, jakie konsekwencje miał na myśli Justin xoxo

    OdpowiedzUsuń
  17. Powiem tylko tyle ,że masz talent i nie marnuj go. Bardzo podoba mi się to opowiadanie. Lubię te napady furii Justina. Mam nadzieję ,iż rozkręcisz to opowiadanie. Bo na razie jest takie trochę mozolne ,ale każdy rozdział jest cudowny. Mi chodzi o jakieś zwroty akcji :)
    A... I jakbyś pisała dłuższe to też by było lepiej ,bo tak jakoś szybko mi się przeczytało.
    Ale to tylko takie moje sugestie :**

    ~C.Rose~

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetne jest Twoje ff i pisz je dalej. Mi się strasznie podoba. ;) Czekam na następny rozdział. :3

    OdpowiedzUsuń
  19. dhusbvgfgrv boże . świetne jest jak wgl możesz sądzić że jest słabe !? -@oh_myBiebs

    OdpowiedzUsuń
  20. padpjsorj zajebisty :) weny <3

    OdpowiedzUsuń
  21. rnvweurhnkr zajebiste !! prosze Cie nie przestawaj pisac ! Ja to kocham !! <33 ubostwiam !! no po prostu nie ma slow ! zycze weny i nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu @julakk_69x

    OdpowiedzUsuń
  22. Dziewczyno nie wiem co Ci się w nim nie podoba ? Dla mnie jest super ;) nie rezygnuj z tego ff bo naprawdę jest fajne ;) czekam na następny rozdział ;* pozdrawiam ;* @_Roomies <3

    OdpowiedzUsuń
  23. jest świetny . kocham twoje opowiadanie xx

    OdpowiedzUsuń